W czasie rutynowej kontroli bagażu, w jednej z walizek znaleziono paczkę, wyglądającą na bombę. Hala odlotów została zamknięta, pasażerów ewakuowano. Do pracy przystąpili policyjni saperzy. Okazało się jednak, że alarm był fałszywy.

REKLAMA

Saperzy potwierdzili, że znaleźli materiał wybuchowy. Oprócz tego w walizce były instrumenty, których przeznaczenia nie umieli określić. Ewakuowano więc pasażerów, personel, a lotnisko przez godzinę nie odprawiło samolotów.

Do znalezionej walizki saperzy zaczęli następnie strzelać. Ta nie wybuchła jednak. Przejrzeli więc jeszcze raz zawartość i okazało się, że alarm był fałszywy. Bomby w walizce nie było.