"Referendum na Krymie, groźba pierwszej aneksji terytorium od 1945 r. i szerzenie się przemocy na Ukrainie zdemaskowały złudzenia, którymi karmiono się w Europie od zakończenia zimnej wojny" - ocenia "Sunday Times". "Zachód fałszywie zakładał, że Rosja pogodzi się po cichu z jej zmniejszoną rangą, ale nigdy się na to nie zanosiło. Skutkiem jest to, że jesteśmy teraz u progu nowej zimnej wojny. Główną winę za to ponosi bojowo nastawiony Putin, ale Zachód także jest winny strategicznych zaniedbań" - podkreśla.
"Od upadku muru berlińskiego w 1989 r. i rozpadu ZSRR w 1991 r. Zachód, w szczególności Europa żyły w nierealnym świecie. Ochoczo zaakceptowano dywidendę pokoju, zmniejszając w latach 90. wydatki na obronę, a nawet posunięto się dalej, cedując rolę globalnego policjanta na Amerykę i zakładając, że zawsze będzie chętna ją odgrywać" - napisała gazeta w komentarzu redakcyjnym.
"Moskwie było na rękę to wojskowe samozadowolenie Europy, napędzane przez pogląd o +końcu historii+ i przekonanie o nieuchronnym, długofalowym schyłku Rosji. Tymczasem w polityce liczy się siła lub groźba jej użycia. Można być pewnym, że Władimir Putin w to wierzy" - dodaje autor komentarza
Zdaniem tygodnika "Rosja poniosłaby większe szkody z powodu sankcji ekonomicznych UE niż Europa, ale Moskwa może być bardziej przygotowana na wyrzeczenia".