Demokratyczna Partia Albańczyków w Macedonii odcina się od działalności oddziałów albańskiej Armii Wyzwolenia Narodowego atakujących siły macedońskie przy granicy z Kosowem.
"Oni nie mają poparcia ze strony żadnych albańskich struktur, ani rządu (Republiki) Albanii, ani najmniejszej choćby partii albańskiej" - powiedział zastępca szefa DPA, Menduh Thaci. Zaproponował, aby granicy kosowsko-macedońskiej pilnowały od strony Kosowa wspólnie międzynarodowe siły KFOR i korpus ochronny składający się w większości z miejscowych Albańczyków. Starcia na granicy kosowsko-macedońskiej rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu. Atakuje albańska Armia Wyzwolenia Narodowego (UCK). Albańczycy stanowią ponad 90 proc. mieszkańców formalnie jugosłowiańskiego Kosowa, a w Macedonii - według różnych danych - od 25 do 35 proc. ludności. Dzięki pojednawczej postawie władz tej byłej republiki jugosłowiańskiej i obecności sił międzynarodowych, Macedonii udało się do tej pory uniknąć otwartego konfliktu między słowiańską prawosławną większością i albańską muzułmańsko-katolicką mniejszością. Obserwatorzy zauważają, że walcząca na granicy UCK nie ma szerszego zaplecza wśród macedońskich Albańczyków, a jej członkowie to w większości nacjonaliści z Kosowa. Rząd Macedonii otrzymał od wspólnoty międzynarodowej "zielone światło" dla zdławienia rebelii siłą. Jej użycie poparło NATO, a następnie OBWE.
Foto EPA
14:20