Jest, a jakby go nie było. Mowa o podpisie elektronicznym. Choć ustawa weszła w życie w 2002 roku, to nadal zamiast w wirtualnej rzeczywistości, funkcjonuje tylko na urzędniczym papierze.
E-podpis już dawno pomyślnie przeszedł szereg testów. To same korzyści – mówi Marek Witkowski ze szczecińskiej firmy, która jako pierwsza w kraju wprowadziła podpis elektroniczny.
Przede wszystkim wszelkie dokumenty trafiają do adresata szybciej. W przypadku rozliczania się z urzędem skarbowym są oszczędności związane z papierem, dystrybucją, związane z wprowadzaniem do systemu, archiwizacją - wymienia Witkowski. Nie wspominając oczywiście o kolejkach i cennym czasie - dodaje.
Aby mieć swój podpis elektroniczny wystarczy komputer, Internet i niewielkie urządzenie, do którego należy włożyć kartę z podpisem. Niby niewiele, ale cóż z tego skoro z e-podpis jest tylko ustawową teorią.
Za wdrażanie ustawy w życie odpowiedzialne jest Ministerstwo Gospodarki. Wszystkie rozporządzenia zostały już wydane, teraz muszą być do niej dostosowane inne przepisy - twierdzi Janina Popowska z MG. Jest to rola wszystkich administracji publicznych, aby dostosowały swoje procedury i umożliwiły składanie dokumentów przy wykorzystaniu podpisu elektronicznego. Do tego jednak urzędy się nie rwą, bo uruchomienie e-podpisu dużo kosztuje.
Ale nawet w tych sporadycznych przypadkach, gdzie został on już wprowadzony, korzysta z niego niewiele osób. Jeśli klient ma kupić kwalifikowany certyfikat, którym będzie się mógł posługiwać tylko do jednej czynności, na pewno nie będzie inwestować - podsumowuje Janina Popowska.
A zainwestować trzeba sporo - wyrobienie bezpiecznego podpisu to koszt ok. tysiąca złotych i dlatego jest on wciąż zabawką dla wybranych.