Urzędy skarbowe ściągają z kont kierowców samochodów ciężarowych pieniądze nawet za kary niesłusznie nałożone przez Inspekcję Transportu Drogowego. Taka sytuacja spotkała naszego słuchacza, który w połowie września został zatrzymany za brak opłaconego przejazdu przez jedną bramownicę. Później okazało się, że pieniądze były na koncie systemu ViaTOLL, ale z konta bankowego zniknęło 3 tysiące złotych plus odsetki.
Pan Jacek z Krakowa został zatrzymany 17 września na drodze S7 niedaleko Kielc. Inspektorzy stwierdzili, że kierując samochodem Scania przejechał jedną bramkę bez wymaganych środków na koncie. Urządzenie wysłało sygnał "Brak komunikatu z OBU, posiada kontrakt". Dostał karę 3 tysiące złotych.
Kierowca z Krakowa jeszcze tego samego dnia wysłał odwołanie (cz. 1 | cz. 2). Uważa, że miał na koncie pieniądze, ponieważ inne bramownice nie wysłały komunikatu o braku zapłaty. Dodał także, że rozmawiał z pracownikiem obsługujący system ViaTOLL i ten nie był w stanie wyjaśnić mu dlaczego pieniądze nie zostały pobrane.
14 października 2011 roku pan Jacek otrzymał informację od Głównego Inspektora Transportu Drogowego, że ze względu na potrzebę uzupełnienia materiału dowodowego, termin rozpatrzenia wniosku może ulec przedłużeniu do 30 listopada. Kierowca nie miał jednak świadomości, że w tym samym czasie ruszyła machina ściągająca z jego bankowego konta wcześniej nałożonej kary.
Przepisy są tutaj bezlitosne. Mówią one, że nie ważne czy kierowca ma rację czy nie, czy też próbuje się odwołać, karę musi zapłacić w ciągu 21 dni. Zanim jednak pieniądze zniknęły z banku, nadeszła kolejna informacja z GITD. 15 listopada pan Jacek dowiedział się, że Inspekcja wstrzymuje wykonanie rygoru natychmiastowej wykonalności,
czyli że kara nie musi być bezwzględnie zapłacona. Jakież jednak było zdziwienie kierowcy kiedy to dwa dni później zauważył, że z jego bankowego konta zniknęło 3225 złotych /kara 3000 plus odsetki i kwota kosztów egzekucji/. O zajęciu "prawa majątkowego" stanowiącego wierzytelność poinformował sam urząd skarbowy.
Próbując rozwikłać tą sprawę reporter RMF FM dowiedział się tylko tyle, że zarówno GITD jak i naczelnik wydziału skarbowego działali zgodnie z prawem. Kierowca nie zapłacił kary w ciągu 21 dni więc natychmiast wysłano wniosek do urzędu skarbowego. Ten wykonał polecenie i zabrał pieniądze.
Nikt nie chce jednak wyjaśnić dlaczego egzekucja nie została wstrzymana, chociaż decyzje taką podjął sam GITD. Urzędnicy zasłaniając się tajemnicą nie chcą także rozmawiać o tym konkretnym przypadku. Pan Jacek rozmawiał już przedstawicielami urzędu skarbowego o zwrocie pieniędzy, usłyszał, że do momentu otrzymania przez nich oficjalnej decyzji z Warszawy nie mogą oddać 3225 złotych.
Dla kierowców i właścicieli firm transportowych "wizyta" urzędu skarbowego na koncie oznacza także inne problemy w przyszłości. Pojawiają się one w sytuacjach kiedy banki badają wiarygodność potencjalnego kredytobiorcy i leasingobiorcy. Informacja o interwencji skarbówki działa wtedy na niekorzyść osoby i firmy potrzebującej pożyczki.