Fatalna sytuacja finansowa Przewozów Regionalnych na Śląsku może doprowadzić do upadku tej kolejowej spółki w całym kraju. Przewoźnik nie wypłacił pensji pracownikom w regionie, bo nie ma pieniędzy. Jego kłopoty finansowe wzięły się m.in. stąd, że wciąż nie dostał od marszałka województwa około 15 milionów złotych.
Przewozy Regionalne zalegają nie tylko z wypłatą wynagrodzeń dla pracowników. Okazuje się, że do uregulowania mają też długi wobec Polskich Linii Kolejowych - prawie 25 milionów - oraz 7 milionów wobec PKP Energetyka. Ich spłaty są teraz priorytetowe - ważniejsze nawet niż pensje - mówi prezes Przewozów Małgorzata Kuszewska-Łaska. Dodaje, że zaległości finansowe mogą spowodować, iż PLK wypowie jej spółce umowę na korzystanie z torów. To doprowadzi do sytuacji, że na trasy nie wyjadą pociągi z całego kraju.
By uchronić firmę przed paraliżem, podjęto decyzję o zmianie podejścia do spłaty długów. Najpierw mają być regulowane rachunki za korzystanie z torów i za energię, by cała spółka mogła funkcjonować. Dopiero potem pieniądze dostaną pracownicy: półtora tysiąca z nich nie otrzymało w sumie 5,5 miliona złotych. Dlatego tak ważne są pieniądze od marszałka województwa.
Dziś przedstawiciele Przewozów Regionalnych byli w Urzędzie Marszałkowskim, chcieli rozmawiać o pieniądzach. Marszałek - jak twierdzi prezes - nie znalazł dla nich czasu, dlatego spotkali się jedynie z sekretarzem województwa. Mieli od niego usłyszeć, że spółka nie ma co liczyć na kolejne pieniądze.
Spółka stara się radzić sobie z trudną sytuacją. Zorganizowała zastępczą komunikację autobusową z Rybnika do Pszczyny oraz z Czechowic-Dziedzic do Oświęcimia. Bilety Przewozów Regionalnych mają być honorowane w PKP Intercity, Koleje Śląskie uruchomiły połączenie Sosnowiec-Tychy.