Szwedzka policja aresztowała w nocy z środy na czwartek czterech podejrzanych o kradzież obrazu Rembrandta i dwóch płócien Renoira w grudniu ubiegłego roku z Muzeum Narodowego w Sztokholmie.
Do kradzieży doszło 22 grudnia. Jeden z trzech rabusiów wszedł do muzeum w piątek wieczorem, na pięć minut przed jego zamknięciem, i sterroryzował bronią nieuzbrojonego strażnika, a dwaj jego kompani wynieśli trzy obrazy o łącznej wartości 22-30 mln dolarów. Sprawcy uciekli następnie niewielką łodzią. Sztokholm leży na przesmyku między Morzem Bałtyckim a jeziorem Malaren oraz na wyspach położonych na tych akwenach. W poniedziałek popularny dziennik "Expressen" podał, że złodzieje domagają się "wielu milionów koron" w zamian za zwrot dzieł. Gazeta powołała się na jednego z szefów szwedzkiej policji, Leifa Jennekvista, który powiedział, że policja otrzymała w sobotę list ze zdjęciami trzech skradzionych obrazów, których wartość szacuje się na około 30 mln dolarów. Skradzione obrazy to autoportret Rembrandta z 1630 roku, kupiony przez muzeum od prywatnego kolekcjonera w 1956 roku, oraz dwa dzieła Renoira - "Rozmowa" i "Młoda Paryżanka". Podobnie jak inne obrazy znajdujące się Muzeum Narodowym, skradzione dzieła nie były ubezpieczone.
foto EPA
00:05