Więcej specjalnie wytresowanych psów, patroli policyjno-wojskowych, bardziej szczegółowe kontrole pasażerów - to dodatkowe środki bezpieczeństwa wprowadzone na podparyskich lotniskach po nieudanej próbie zamachu bombowego na pokładzie samolotu linii American Airlines, lecącym z Paryża do Miami.
Zarówno policja jak i dyrekcja lotniska de Gaulle'a w Roissy przyznają, że jak na razie ładunki wybuchowe można wykryć jedynie dzięki specjalnie szkolonym psom oraz dzięki prześwietleniom bagaży. Dodają jednak, że nie mniej ważna jest po prostu szczególna czujność celników i personelu lotniska. Każdego podejrzanego pasażera można bowiem poddać szczegółowej kontroli osobistej. Liczba psów, które są w stanie wywęszyć ładunki wybuchowe została już na podparyskich lotniskach podwojona – jest ich 20. Odprawy paszportowe i celne zostały zaostrzone. Więcej jest również patrolujących policjantów i żołnierzy, ale eksperci mówią, że i tak 100-procentowego bezpieczeństwa prawdopodobnie nigdy nie uda się zagwarantować. Dlatego też wszyscy, z pasażerami włącznie powinni być czujni. Dodatkowe środki bezpieczeństwa wprowadzono też na większości europejskich lotnisk, w Stanach Zjednoczonych i Australii.
Kilka dni temu, mężczyźnie z ładunkami wybuchowymi ukrytymi w butach udało się przejść bez problemu przez wszystkie kontrole na wielkim lotnisku w Roissy. W samolocie lecącym z Paryża do Miami, terrorysta próbował podpalić lont wystający z buta. Na szczęście został obezwładniony przez pasażerów i załogę. Gdyby doszło do eksplozji, najprawdopodobniej nikt z podróżujących Boeingiem nie przeżyłby. W podeszwach terrorysty ukryty był bardzo silny materiał wybuchowy – C 4. Francuska policja, kontrwywiad i dyrekcja lotniska de Gaulle'a wszczęły dochodzenia w sprawie tej nieudanej próby zamachu.
00:00