Telewizję oglądam rzadko, a najrzadziej TVN24. Jako radiowiec i internauta zachowuję więc pewnie większą świeżość odbioru. Na ekranie mego umysłu po prezydenckiej debacie pozostanie tylko jeden powidok: Bronisława Komorowskiego jako człowieka - chorągiewki. Wreszcie moja ocena pięcioletniej kadencji obecnego rezydenta Belwederu znalazła właściwą ilustrację! To jest obrazowa istota sprawy.
Kiedy zobaczyłem, jak Andrzej Duda wyciąga symboliczny rekwizyt i oznacza nim swojego przeciwnika, przeżyłem małą iluminację, oświecenie niewielkie jak płótno z logo Platformy Obywatelskiej. Nawet nie chodzi mi o oficjalne uzasadnienie tego gestu. Nagle za sprawą sprytnego fortelu flaga pojawiła się na pulpicie Bronisława Komorowskiego. Gdy na początku debaty Duda podszedł do swego rywala i stwierdził , że Komorowski jakoś dziwnie unika partii, która go firmuje, która - jakby nie było - finansuje jego kampanię, podkreślił, że wyborcy powinni wiedzieć, z czyim kandydatem mają do czynienia. Według mnie to nieistotne, ilu Polaków wciąż jest nieświadomych, że Komorowski był i jest konsekwentnie stronnikiem PO, bo to fałszywy obraz sytuacji. Jest bowiem akurat odwrotnie - to Platforma Obywatelska oraz układ rządzący są zakładnikami reżimu prezydenckiego, opartego na głębokim zapleczu obecnego rezydenta Belwederu. Ta realna skryta kasta rządząca to ludzie Wojskowych Służb Informacyjnych, wywodzący się z dawnej PRL-owskiej bezpieki, tego "długiego ramienia Moskwy". Mała flaga na pulpicie Komorowskiego ma więc - w mojej ocenie - głębsze znaczenie, niż ukazanie wyłącznie partyjnej identyfikacji. Gest Dudy pokazuje inną, istotniejszą cechę Komorowskiego i jego ludzi. Oni są ludźmi-chorągiewkami, kierującymi się zasadą tchórzliwych koniunkturalistów: patrzmy, skąd wiatr zawieje.
Ten przez lata najwierniejszy stronnik Kremla, teraz oto ubiera się w szatki człowieka Zachodu, bliskiego sojusznika Waszyngtonu i Brukseli. Polacy, przez lata jego prezydentury oraz rządów jego partyjnych towarzyszy sprowadzeni w większości do roli roboli i korpoludków myślących niemal wyłącznie o podstawowych życiowych problemach, zdają się w dużej mierze nie zauważać, jak bardzo stacza się nasz kraj, jak coraz szybciej dryfuje w stronę Wschodu. Blichtr świecidełek oślepia, hipnoza kolorowych obrazków znieczula na szarość rzeczywistości. To dlatego właśnie tak rzadko oglądam telewizję, zwłaszcza tę, w której odbyła się ostatnia debata. Powiem szczerze, że nic mnie po niej poważnego nie nurtuje. Intryguje mnie może tylko to jedno drobne pytanko.
Gdzie się podzieje chorągiewka na podstawce ze znakiem Platformy Obywatelskiej? Gdzie trafi ta mała flaga ze znakiem głupawo uśmiechniętej PO-lski, zdjęta z pulpitu przez Komorowskiego i przekazana redaktor M.O.? Prowadząca postawiła ją na podłodze. Może uda się w końcu tak sprowadzić na ziemię władzę siedzącą na wysokich stołkach. Jak w barze.