Coraz łatwiej dostać się do lekarza pierwszego kontaktu, znacznie trudniej do specjalisty - takie wnioski przyniósł raport o stanie służby zdrowia przygotowany na zlecenie resortu zdrowia.
Przyjechałam na ostry dyżur o godz. 11, a opuściłam szpital o 7 wieczór. Makabra - narzeka pacjentka jednego z warszawskich szpitali. Niestety w podobnym tonie o polskiej służbie zdrowia mówią inni.
Bo nie lada problemem jest zapisanie się np. do specjalisty; wciąż brakuje numerków. Jak wynika z sondaży, Polacy twierdzą, że najtrudniej jest się dostać do: okulisty, stomatologa, dermatologa, laryngologa i kardiologa.
Coraz mniej Polaków robi sobie także badania profilaktyczne, np. USG czy rentgen.
Nastąpiło przerzucenie kosztów albo na kieszeń pacjentów, czyli część osób korzystała z prywatnej służy zdrowia, albo na izby przyjęć szpitali - twierdzi minister Marek Balicki. I jak dodaje - to wcale nie jest najgorsza sytuacja, bo na przyjęcie do szpitala wcale nie trzeba długo czekać.
Tylko że to żadne pocieszenie. Wszak chodzi o to, aby chorobę zacząć leczyć jak najwcześniej, a nie dopiero wtedy, kiedy jedynym ratunkiem będzie szpitalne łóżko.