Kilkutysięczna manifestacja górników, hutników i pracowników służby zdrowia przeszła wczoraj ulicami Katowic. Manifestujący poparli w ten sposób głodujących już 20 dzień pracowników huty Baildon, broniących miejsc pracy. Hutę postawiono w stan likwidacji, a ponad sześćset osób już zwolniono. Żadna z nich nie ma szans na odprawę w ramach tak zwanego hutniczego pakietu socjalnego.
Demonstrujący po przejściu ulicami Katowic doszli przed Urząd Wojewódzki. Tam mieli się spotkać z wojewodą. Do spotkania jednak nie doszło, bo w urzędzie wojewody nie było, ale protestujących to nie zrażało czemu dali wyraz w okrzykach. Wreszcie przed urzędem pojawił się wicewojewoda. Najpierw odczytał przygotowane przez wojewodę wyjaśnienia a na koniec zaapelował: "W trosce o zdrowie protestujących, pan wojewoda zaapelował o zaprzestanie protestu głodowego". Przed budynek urzędu protestujący przynieśli dziś m.in. niewielką figurkę przygarbionego człowieka: "Tak wygląda hutnik, który odmawiał sobie przez 3 lata podwyżek, by móc ratować hutę i unowocześniać. Bez butów i w spodniach - do tego doprowadziły go rządy naszej Trzeciej Rzeczypospolitej" - powiedział jeden z protestujących. Protestujący mieli też ze sobą kilka butelek wody mineralnej, "żeby wojewoda wiedział co nasi głodujący pracownicy piją". Kiedy wicewojewoda zniknął w urzędzie przyniesione przez demonstrantów rzeczy cały czas stały przed drzwiami obok, których rozbiło się kilka jajek. Po południu manifestanci pikietowali także siedzibę katowickiego oddziału Telewizji Polskiej. Tam rozwinęli transparent "Telewizja kłamie". Ich zdaniem relacje z niektórych akcji - w tym także w hucie Baildon - pokazywane są nierzetelnie.
W manifestacji nie brali udziału głodujący hutnicy z huty Baildon. Nie czuli się dobrze. Zanim manifestacja ruszyła, przyszli jednak w pobliże bramy zakładu podziękować innym hutnikom i górnikom za wsparcie.
foto Marek Adamik RMF Katowice
07:45