Dolnoślązak - obywatel drugiej kategorii - można by stwierdzić, śledząc losy przetargu, rozstrzygniętego ostatnio w Ministerstwie Zdrowia. W ramach programu "Leczenie nowotworów złośliwych" ministerstwo zamierza kupić 6 aparatów do radioterapii, które trafią do różnych ośrodków onkologicznych.

REKLAMA

Wśród wybranych przez komisję przetargową nie znalazło się jednak Dolnośląskie Centrum Onkologii, w którym pacjenci czekają ostatnio na naświetlanie od 3 do 6 miesięcy. Dlaczego tak się stało? Pracownicy ministerstwa twierdzą, że Dolnośląskie Centrum nie spełniło wymogów przetargu.

W związku z tym, że wnioskowaną aparaturę placówka planuje zainstalować w bunkrach po funkcjonującej aparaturze, to dla tego akceleratora konieczna jest adaptacja bunkra. Nie wskazano więc źródła finansowania tej adaptacji -twierdzi rzeczniczka ministra Agnieszka Gołąbek.

Z taką argumentacją nie zgadza się z kolei dyrektor wrocławskiego ośrodka. Według Marka Pudełko w dokumentach wszystko było sprecyzowane.

Zapewne w związku z rozgłosem, jakiego sprawa nabiera, minister postanowił rozpisać przetarg na dodatkowe aparaty. Wrocław ma szanse na wygranie, jeśli uzupełni swój wniosek.

Zobacz również:

Jednak dyrektor Pudełko nie widzi powodu do zmian: Na czerwono podkreślimy i napiszemy, że jesteśmy w stanie sfinansować adaptację pomieszczeń i że do końca roku my te urządzenia jesteśmy w stanie zainstalować.

Dyrektor zapewnia, że zrobi wszystko, by wygrać ten przetarg. Przetarg na ludzkie życie, można by dodać. 2 spośród 4 aparatów do radioterapii, używanych teraz we Wrocławiu, mają już 20 lat . Czasami trzeba je regulować nawet kilka razy dziennie.

23:35