Prezydent Władimir Putin zapowiada odbudowę baz wojskowych w Arktyce. Rosja ma wydać do 2020 roku dziesiątki miliardów dolarów na obecność w Arktyce. Amerykanie rozważają wydanie kilku miliardów dolarów na samą budowę lodołamaczy. Kanadyjczycy w tajemnicy testują pojazdy wojskowe na płozach. Na północy topnieje lód. Pod nim, głównie pod arktycznym dnem kryją się gigantyczne złoża surowców. Czy czeka nas Wojna Północna? Czy Polska może dołączyć do wyścigu o bogactwa Arktyki? Pytamy o to eksperta fundacji Amicus Europae Michała Jarockiego.
Michał Zieliński: Co sprawia, że ten lodowaty obszar budzi coraz gorętsze emocje w światowych stolicach?
Michał Jarocki: W pierwszej kolejności zmiany klimatyczne. Wzrasta temperatura na obszarze arktycznym. To z kolei powoduje, że arktyczna pokrywa lodowa z roku na rok staje się coraz słabsza. W coraz większym stopniu znika na wodach Oceanu Arktycznego pokrywa lodów wieloletnich, tych utrzymujących się bez względu na porę roku. Jest zastępowana przez lody sezonowe, które topnieją w porach letnich, umożliwiając żeglugę morską. W porach zimowych znowu zamarzają, ale taka sezonowa zmarzlina jest o wiele słabsza niż wieloletnia, a co za tym idzie łatwiejsza do złamania przez lodołamacze, dzięki czemu nawet w porach zimowych możliwa jest żegluga.
Mamy więc pierwszy powód, dla którego rośnie zainteresowanie Arktyką: możliwość wykorzystania nowych szlaków morskich. Co poza tym?
Kwestia surowców energetycznych.
Jakie to są surowce?
Gaz, ropa, pokłady metali szlachetnych i coś, co już jest dostępne, czyli łowiska ryb.
Dużo jest tych surowców?
Dane są mocno szacunkowe, gdyż nie sposób dokonać dokładnych pomiarów. Szacunki wskazują, że jeśli chodzi o gaz, to mamy do czynienia z co najmniej 46 trylionami metrów sześciennych
Jaka to część zasobów na całym globie?
Mniej więcej 30 procent niepotwierdzonych zasobów na całym globie. Jeśli chodzi o ropę, mówimy o co najmniej 90 mld baryłek, co z kolei daje około 13 procent złóż na całym świecie.
Mniej więcej 30 procent niepotwierdzonych zasobów na całym globie. Jeśli chodzi o ropę, mówimy o co najmniej 90 mld baryłek, co z kolei daje około 13 procent złóż na całym świecie.
Biorąc pod uwagę wielkość Arktyki wydaje się być wyjątkowo bogata w surowce! Czy współczesne technologie wydobywcze pozwalają się już do tego dorwać, czy to dopiero melodia przyszłości?
Teoretycznie takie technologie istnieją. Platformy wiertnicze są w użyciu od dziesięcioleci.
Ale ta temperatura i transport!
Właśnie. Od strony technicznej możliwość istnieje. Od strony klimatycznej i geograficznej to na razie poza zasięgiem koncernów paliwowych. Prace badawcze, próbne, zmierzające do opracowania technologii już są prowadzone, ale nie na całym obszarze, bardziej na obszarach przybrzeżnych. Pozostaje wierzyć, że w przyszłości technologia zostanie opracowana i wdrożona w życie.
Ostatnio było głośno o porozumieniu amerykańskiego Exxona z rosyjską firmą Rosneft. Chodzi o zagospodarowanie Arktyki?
Rosjanie, wraz z Norwegami, są liderami w próbach wykorzystania złóż dostępnych przy wykorzystaniu obecnie istniejących technologii. Niemniej jednak swego rodzaju zacofanie technologiczne strony rosyjskiej zmusza ją do nawiązywania współpracy z koncernami zachodnimi. One o wiele więcej łożą na dopracowywanie technologii, a co za tym idzie są bardziej zdolne do eksploatacji złóż, w tym objętych kontrolą prawną Rosjan, których oni sami nie są w stanie wydobyć, bądź jest to dla nich na tyle nieopłacalne, że bardziej opłaca się im nawiązać współpracę z partnerami zachodnimi.
Przejdźmy teraz do... przejść. Chodzi o żeglugowe przejścia północne, u północnych wybrzeży Rosji i Kanady. Jakie to ma znaczenie dla światowego handlu? Jaka jest skala ułatwienia?
Rozwiązanie północne powinno skrócić transport między państwami Pacyfiku a państwami strefy euroatlantyckiej o jedną trzecią
Od strony czysto teoretycznej - w porównaniu do obecnie używanych tras żeglugowych, wiodących bądź przez Kanał Panamski bądź przez Kanał Sueski - rozwiązanie północne powinno skrócić transport między państwami Pacyfiku a państwami strefy euroatlantyckiej o jedną trzecią, jeśli chodzi o czas trwania podróży i samo to ma już duży potencjał zachęcający do wykorzystania tych przejść. Jeśli jednak chodzi o kwestie opłacalności, należy zwrócić uwagę, że przejścia północne będą wymagały dodatkowych kosztów.
Dlatego, że trzeba użyć lodołamaczy?
Tak, to jest jedna sprawa. Druga, to kwestia ubezpieczenia. Tak samo jak ubezpieczane są transporty idące wodami wokół wschodnich wybrzeży Afryki, gdzie są zagrożone przez atak piratów.
Ale na północy nie ma piratów, bo tam w ogóle nikogo nie ma...
Nie ma piratów, ale bryły lodowe zagrażają transportom. Co więcej, uruchomienie przejść północnych będzie wymagało zainwestowania sporych pieniędzy w infrastrukturę ratunkową i obserwacyjną. To z kolei może się przełożyć na to, że państwa będą mogły się domagać od kontrahentów dodatkowych opłat za tranzyt.
Profesor z UCLA Lawrence Smith, autor książki "The New North, The World in 2050" przewiduje, że do połowy wieku Północ będzie mogła też dać ludzkości, gigantycznym metropoliom na południu, czystą wodę. Wspomina o transporcie wody rurociągami. Myśli pan, że to wizja, czy realna możliwość?
Bardzo ciekawy pomysł i podejrzewam, że rozpatrywany na poważnie. Nie wiem, czy od strony technicznej byłoby to wskazane. Może raczej bardziej wskazane byłoby użycie tankowców. Nie wiem tylko, na ile w przyszłych uwarunkowaniach politycznych Arktyki, a więc po zakończeniu sporów terytorialnych, państwa byłyby zainteresowane taką działalnością, no chyba że byłaby to działalność nastawiona na zysk. Wtedy znaleźliby się chętni do świadczenia tego typu usług.
Czyje są właściwie te wszystkie bogactwa. To obszar świata, gdzie nie ma granic. Czy one zostaną wyznaczone? Na jakiej drodze?
Większość Oceanu Arktycznego pozostaje nieobjęta prawodawstwem, przez co większość surowców energetycznych jest niczyja
Arktyka odmiennie niż Antarktyda nie jest obiektem regulacji traktatów międzynarodowych. Państwa arktyczne: Rosja, Kanada Stany Zjednoczone, Norwegia i Kanada dysponują poszczególnymi częściami tego akwenu, są to maksymalnie 200-miliowe wyłączne strefy ekonomiczne. Większość Oceanu Arktycznego pozostaje nieobjęta prawodawstwem, przez co większość surowców energetycznych jest niczyja. Poszczególne kraje roszczą sobie prawa do nadprogramowych części tego akwenu.
Czyli rozszerzeń własnych stref...
Dokładnie, starają się prowadzić badania geologiczne, aby udowodnić, że są do tego podstawy oparte na prawie międzynarodowym. Mówię tu m.in. o konwencji ONZ o prawie morza. Część krajów arktycznych prowadzi spory terytorialne ze swoimi sąsiadami, bo roszczenia się pokrywają, co do pewnego stopnia prowadzi do konfliktów, czego najlepszym przykładem jest Kanada i Rosja
Rosjanie wzmacniają obecność na północy. Z jednej strony są gotowi na dyskusje, ale z drugiej wzmacniają argument militarny. Inni też tak zaczynają robić. Czy w przyszłości możliwa jest wojna o te tereny?
Konfliktu zbrojnego na dalekiej północy wykluczyć nie można, ale na chwilę obecną jest to mocno nieprawdopodobne
Konfliktu zbrojnego na dalekiej północy wykluczyć nie można, ale na chwilę obecną jest to mocno nieprawdopodobne. Wspomniane zbrojenia rosyjskie, ale też kanadyjskie czy norweskie, to w dużej mierze skutek reorientacji strategicznych interesów tych państw na obszar, który po zakończeniu zimnej wojny stracił na znaczeniu.
Zatem te kraje wypełniają pustą przestrzeń?
Instalacje portowe, stacje obserwacyjne, jednostki wojskowe zaniedbane przez ostatnich kilkanaście lat są odbudowywane, modernizowane, zastępowane nowszym technologicznie sprzętem. Nie widzę dużego zagrożenia konfliktem militarnym. Oczywiście istnieje pewien pogląd dotyczący Rosjan, że w razie gdyby ich działania natury politycznej, czy prawno międzynarodowej, zmierzające do objęcia kontrolą większych obszarów spełzły na niczym, mogliby w akcie desperacji zastosować metodę faktów dokonanych, a więc po prostu rozpocząć eksploatację, budując platformy i chroniąc je wojskowo. Nie można tego naturalnie wykluczyć, ale trudno wyobrazić, bo żadnemu krajowi aktualnie nie zależy na podnoszeniu napięcia.
Te spory ma rozstrzygać nie tylko ONZ, ale też specjalne ciało: Rada Arktyczna, w której status obserwatora ma m.in Polska. Co z tego wynika dla nas?
Polska może być półaktywnym graczem w grze politycznej na wodach Oceanu Arktycznego.
W pierwszej kolejności Polska może być półaktywnym graczem w grze politycznej na wodach Oceanu Arktycznego. W ostatnim czasie Polska odpowiadała za opracowanie i negocjacje przyjętej w ostatnich miesiącach strategii NATO jeśli chodzi o zaangażowanie na dalekiej północy. Mimo, że Polska państwem arktycznym nie jest, rola jako bezstronnego podmiotu politycznego może być duża. Chodzi o postrzeganie nas jako bezstronnego podmiotu, który sam interesów na dalekiej północy nie ma.
Daje nam to status mediatora, pewien prestiż, ale czy nasze firmy surowcowe nie mogłyby uzyskać kiedyś dostępu do tych bogactw?
Na poziomie teoretycznym - tak, w mniejszym stopniu od strony technologicznej, niemniej jednak próba wkupienia się w pewne inicjatywy wydobywcze w przyszłości istnieje. Wszystko zależy od tego jak się będzie rozwijać sytuacja i na ile inwestycje w wydobycie będą opłacalne i możliwe technicznie i politycznie.
Polska, podobnie jak Niemcy, Holandia, czy Wielka Brytania ma od lat status obserwatora w radzie. Podobny w ubiegłym roku uzyskały ekonomiczne mocarstwa Azji: Chiny, Indie, Japonia i Korea. Obserwatorzy nie mają prawa głosu. Mogą przysłuchiwać się debatom, a także proponować i finansować działania, zatwierdzane przez regularnych członków.