Mimo że to dopiero koniec września, lubelskie schroniska dla bezdomnych już pękają w szwach. Prowadzące je instytucje ostrzegają, że wraz z pierwszymi chłodami, mogą pojawić się poważne problemy i nie wszyscy znajdą schronienie.

REKLAMA

Choć lubelska opieka społeczna zapewnia, że miejsc nie zabraknie, już teraz widać, że ktoś nie chce zobaczyć prawdziwej skali problemu, albo ma wyjątkowe poczucie humoru. Przykład – schronisko stowarzyszenia „Nadzieja”. W tym momencie już wszystkie miejsca są zajęte, a nawet przyjmujemy osoby na korytarzu - mówi Barbara Brania z „Nadziei”.

Według niej nie ma jednak większego sensu budowanie kolejnych schronisk – potrzebne jest stworzenie systemu wychodzenia z bezdomności. Owszem, minister wydał stosowne rozporządzenia, schroniska robią, co mogą i... na tym się kończy. Nie zawsze realne są założenia programu wychodzenia z bezdomności i w tym momencie na mieszkanie socjalne bardzo długo się czeka. Podobnie jest z problemem pracy, zwłaszcza, gdy takie osoby nie mają meldunku - mówi Brania.

I w ten sposób koło się zamyka, bo jak nie być bezdomnym, jeśli nie można zarobić na czynsz?

20:55