Pełne śniegu zbocza gór pozwalające na narciarskie lub saneczkarskie szaleństwa, lśniące jak szkło lodowiska i słońce - to wymarzony dla wypoczywających obraz zimowych ferii. Jednak nie wszystkie dzieci będą je mogły spędzić poza miejscem zamieszkania.
Ferie zimowe już trwają w województwie lubuskim, w 12 kolejnych rozpoczną się w najbliższą sobotę. Wielu uczniów - już od pierwszego dnia szkoły - myśli o nich z utęsknieniem i cieszy się z ich nadejścia.
Znacznie mniej cieszą się rodzice i opiekunowie, którzy zastanawiają się, jak zagospodarować wolny czas swoich pociech. Najprościej wysłać dziecko na zimowy wypoczynek. Jak szacuje resort edukacji - w tym roku - z wypoczynku zorganizowanego - skorzysta blisko 1,5 mln uczniów, z tego - zaledwie - jedna trzecia wyjedzie poza miejsce swego zamieszkania.
Ci, którzy już zdecydują się na ferie poza domem, mają w czym wybierać. W Częstochowie na chętnych czekała propozycja narciarskiego safari w Słowacji.
Impreza – jak zdradza organizator – polega na tym, iż każdego dnia autokar dowozi amatorów białego szaleństwa do innej stacji narciarskiej, czyli inaczej mówiąc: poluje się na najlepsze warunki na stokach. Narciarskie safari cieszyło się niezwykłą popularnością – wszystkie miejsca sprzedano.
Za szusowanie po słowackich stokach trzeba było zapłacić około 900 złotych, ale łącznie z drobnymi wydatkami na miejscu trzeba się liczyć z wydatkiem 1200-1300 złotych. Tyle też kosztuje wyjazd na narty do Austrii lub Włoch, tylko tam już drobne wydatki wcale nie są będą takie drobne...
Dla tych, którzy zdecydują się zostać w mieście, ferie wcale nie musza być nudne. W Lublinie zadbali o to dorośli: pedagodzy i urzędnicy. Jedni zapewnili opiekę, drudzy przeznaczyli na akcję „Zima w mieście” 100 tys. złotych.
Lubelskie szkoły i sportowe kluby proponują zajęcia z pływania, koszykówkę, siatkówkę, tenis stołowy, łyżwy, a nawet jazdę na koniu. A to wszystko pod okiem opiekunów i wytrawnych instruktorów. A kto nie lubi sportu, może malować, tańczyć, śpiewać.