Cisza przed burzą - tak można określić to, co dzieje się wokół prałata Henryka Jankowskiego, odwołanego z funkcji proboszcza przez metropolitę gdańskiego. Burzą może być niedzielna manifestacja zwolenników prałata.
Wróćmy do początku całej sprawy - rozpoczęcia śledztwa w sprawie rzekomego molestowania seksualnego nastolatka przez prałata. Coraz głośniejsze są głosy o pochopnej decyzji o wszczynaniu śledztwa.
Medialne przecieki mówią o braku jakichkolwiek dowodów na to molestowanie. Co więcej, wszczęcie dochodzenia i gorliwość w jego prowadzeniu niektórzy przypisują osobie zastępcy prokuratora okręgowego w Gdańsku.
Jest nim prokurator Ryszard Paszkiewicz, syn byłego szefa SB na Pomorzu w latach 80 - człowieka, który zaciekle tropił opozycję, w tym i legendarnego kapelana „Solidarności”.
Były senator, a także były prokurator okręgowy w Gdańsku Leszek Lackorzyński nie ma wątpliwości, że tak właśnie jest. Jestem przekonany, że ten prokurator chciał się wykazać wielką gorliwością - twierdzi.
Stanowczo zaprzecza temu szef wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Nie jest prawdą, jakoby pan prokurator Paszkiewicz wykonywał jakiekolwiek czynności w tej sprawie. Pan prokurator Paszkiewicz jest zastępcą prokuratora okręgowego w Gdańsku i osobiście nie prowadzi żadnych postępowań - powiedział.
Prokurator Konrad Kornatowski dodał, że sprawę rzekomego molestowania w parafii św. Brygidy prowadził jego wydział śledczy. Faktem jednak jest, że śledztwo przeniesiono z Gdańska do Elbląga. Gdańscy prokuratorzy nie chcieli być posądzani o brak obiektywizmu - tak twierdzą.