Pat w służbie zdrowia trwa. Czy więc NFZ ma jakiś plan awaryjny na zapewnienie w przyszłym roku podstawowej opieki medycznej? Lekarze rodzinni z „Porozumienia Zielonogórskiego” domagają się od Funduszu ustępstw, Fundusz ustąpić nie chce.

REKLAMA

Lekarze rodzinni zbojkotowali konkurs ofert, bo nie godzą się na obowiązek pełnienia całodobowej opieki nad pacjentem. A to z kolei nakłada na nich ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia. Lekarze chcą za dodatkową prace dodatkowych pieniędzy. Fundusz mówi "nie". Jeśli nie będzie kompromisu, lekarze grożą, że 10 tys. z nich może przestać leczyć.

O tym, jak przebiega kontraktowanie, Fundusz ma poinformować dziś rano. Minister zdrowia zapewnia jednak, że w przyszłym roku potrzebujący otrzymają pomoc medyczną. Zdaniem Leszka Sikorskiego, jeśli rokowania z lekarzami rodzinnymi nie powiodą się, "trzeba będzie zastosować protezę”.

Nic nie wydarzy się takiego po 1 stycznia, żeby pacjenci nie mogli uzyskać opieki. Być może to będzie inny lekarz rodzinny, który będzie mógł przejąć część opieki nad pacjentami; być może będzie to izba przyjęć najbliższego szpitala, gdzie zawsze może się zgłosić pacjent; być może będzie to pogotowie ratunkowe, które wezwie pacjent - niezbyt precyzyjnie wyjaśnia szef resortu zdrowia.

Największy problem z podstawową opieką zdrowotną jest na Dolnym Śląsku, na Podkarpaciu, Opolszczyźnie i w Wielkopolsce. W tym ostatnim regionie dyrektor Funduszu zaapelował do szpitalnych izb przyjęć, by to one zapewniły poznaniakom opiekę medyczna do czasu, aż Fundusz porozumie się z lekarzami rodzinnymi.

To fikcja - odpowiada wiceprezydent Poznania Ryszard Grobelny. Lekarze dyżurni w szpitalach mogą jedynie pomagać, ale i to w miarę swoich ograniczonych możliwości - dodaje. Posłuchaj także relacji reportera RMF Łukasza Wysockiego:

06:40