"Początkowo choinki ustawiano tylko w tych domach, które były bogate. Tam, gdzie ludzie mieli pieniądze na zrobienie ozdób na całe drzewko. A drzewko musiało być bardzo mocno ustrojone" - opowiada Katarzyna Smyk, kulturoznawca z UMCS W Lublinie. Wyjaśnia także dlaczego w ogóle ubieramy choinkę i skąd do Polski przywędrował zwyczaj ozdabiania iglastego drzewka?

REKLAMA

Na ziemie polskie tradycja ubierania choinki ta przywędrowała z dwóch stron. Stojąca choinka - to zabór pruski. Ewangelickie mieszczaństwo niemieckiego pochodzenia przyniosło drzewko w stojącej postaci. Ono na ziemiach polskich ma nie więcej jak dwieście lat - wyjaśnia Katarzyna Smyk. Pierwszą choinkę podobno ubrano w Alzacji, w Niemczech. Tam najpewniej trafiła ze starożytnego Rzymu, jako do Galii Zaalpejskiej, a do starożytnego Rzymu - ze starożytnej Grecji.

Ale historia polskiej choinki jest bardziej skomplikowana i przez to głębsza - zaznacza Smyk. Zanim dwieście lat temu przyszła do nas choinka w stojącej postaci, na naszych ziemiach już były ozdabiane zielone gałęzie - zwane ejrezjone. One przywędrowały do nas bezpośrednio ze starożytnego Rzymu. Nastąpiło to około VI-VIII wieku naszej ery, czyli jeszcze daleko przed chrześcijaństwem - mówi.

Na ziemiach polskich w okresie najdłuższych nocy, w okresie przesilenia zimowego pojawiały się w domach ozdabiane gałęzie, ozdabiane wierzchołki drzew. Były różnie nazywane: judka - koło Rzeszowa, gaj - w Wielkopolsce, sad - w okolicach Krakowa czy podłaźniki lub po prostu gałąź. Ozdabiano je jabłkami, orzechami, gwiazdami, kwiatami, łańcuchami, soplami. Można powiedzieć, że choinka stojąca, która przyszła do nas z Alzacji, wyparła te wcześniejsze ozdoby. Ale można też powiedzieć, że dała tym ozdobom drugie życie. Przez to właśnie, że z podłaźnika trafiły na choinkę - opowiada Katarzyna Smyk.

Choinka stawała w świętym kącie, tam gdzie siadał kum z kumą, gdzie siadała para chrzestnych rodziców, gdy wrócili z niemowlęciem ochrzczonym, albo gdzie siadała para młoda.

Zarówno choinkę, jak i podłaźnik - w postaci gałęzi albo wierzchołka drzewka - umieszczano w centralnym miejscu izby. Dawniej, gdy nie było zbyt wiele miejsca w domu, lepszym i bardziej praktycznym rozwiązaniem było wieszanie u stropu. Podłaźnik trafiał na sam środek - przy siestrzanie, tragarzu, sosrębie (różnie ta belka środkowa w izbie była nazywana). To tam, w centrum naszego świata tak samo jak w centrum całego Kosmosu miało się pojawić to dziwnie kwitnące drzewko w okresie zimy.

Jednak z drugiej strony - jak dodaje kulturoznawca - na przykład na wschodzie Polski, na Podlasiu choinka musiała trafić do świętego kąta, gdzie już stał stół. Stół, który wtedy był raczej tylko ołtarzem. Nie jedzono przy stole, przynajmniej na wsiach. Choinka stawała w świętym kącie, tam gdzie siadał kum z kumą, gdzie siadała para chrzestnych rodziców, gdy wrócili z niemowlęciem ochrzczonym albo gdzie siadała para młoda albo gdzie ustawiano nieboszczyka przy ostatnim pożegnaniu.

Początkowo choinki ustawiano tylko w tych domach, które były bogatsze. Tam, gdzie ludzie mieli pieniądze na zrobienie ozdób na całe drzewko. A drzewko musiało być bardzo mocno ustrojone. A że każdy chciał dążyć do bogactwa, zwyczaj zaczął się rozpowszechniać.

A choinka musi być ubrana bogato. Przecież to ona zapewnia bogactwo na nadchodzący rok - dodaje Katarzyna Smyk. Kiedyś to musiało być na choince dużo takich rzeczy jak jabłka, orzechy. To miało przynieść bogactwo chleba, pożywienia, żeby ludzie mieli czym się wyżywić przez cały następny rok. Kiedyś - jak opowiada pani - usłyszałam od jednej z kobiet na wsi takie zdanie: "Jak teraz samo szkło zawieszają, to czasem nic dziwnego, że i trochę głodu jest".