Kradzieże samochodów, polisy ubezpieczeniowe, wykroczenia popełniane przez kierowców - takie m.in. dane mają się znaleźć w CEPiK-u, czyli Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. System, którego uruchomienie urzędnicy zapowiadają od początku lat 90. - jeśli wierzyć ostatnim zapewnieniom MSW - wystartuje w styczniu 2004 roku.
Z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, czyli olbrzymiej bazy danych, korzystać będą przede wszystkim policjanci i służby graniczne. Dostęp do CEPiK-a będzie mieć każdy radiowóz, więc ustalenie, czy samochód jest kradziony albo czy kierowca nie ma nic na sumieniu, zabierze kilkadziesiąt sekund. Wgląd w informacje będą też mieli zwykli obywatele.
Ma to być broń przeciwko złodziejom i oszustom ubezpieczeniowym. Niestety, nie będzie z niego można korzystać od razu. Wprawdzie system ruszy od stycznia 2004 roku, ale stworzenie bazy danych będzie trwało ok. 3 lat.
Wybudowanie CEPiK-a jest nie tylko czasochłonne, ale także kosztowne. Według wstępnych wyliczeń może pochłonąć prawie 500 mln zł.
Jednak w krajach, gdzie takie systemy już działają wydatki znacznie się zmniejszyły. Tak jest chociażby w USA.
Wprawdzie za możliwość skorzystania z takiego systemu trzeba w Stanach Zjednoczonych zapłacić, bo to usługa komercyjna – jednak 20 dol. (abonament miesięczny) w obliczu ryzyka kupna kradzionego czy powypadkowego samochodu nie jest problemem.
Dzięki takiej ewidencji dowiadujemy się, m.in. kto był właścicielem (osoba prywatna, firma), czy pojazd nie był uznany za niezdatny do naprawy po wypadku, czy nie był zatopiony podczas powodzi, czy zgadzają się wskaźniki licznika.
Amerykańska firma sporządzającą informacje na temat aut czerpie swoje dane z baz ewidencji pojazdów z wszystkich stanów, firm ubezpieczeniowych oraz warsztatów dokonujących obowiązkowych okresowych przeglądów.
Na swoje dane daje gwarancję 3 lata. Jeśli się okaże, że informacje były nieścisłe można się domagać zwrotu 10 proc. wartości kupionego samochodu.
06:40