Chorzy na stwardnienie rozsiane oskarżyli w Brukseli NFZ o wprowadzenie... limitu na sikanie. Ponadto europarlamentarzyści mogli się przekonać, jak posłowie „dbają” o chorych w Polsce. Na specjalnym posiedzeniu nie zjawił się bowiem ani jeden obserwator z Polski.

REKLAMA

W europarlamencie chorzy, wspólnie z unijnymi parlamentarzystami pracowali nad przygotowaniem europejskich standardów leczenia stwardnienia rozsianego. Chodzi o to, aby we wszystkich krajach poszerzonej Europy dostęp do rehabilitacji i interferonów, czyli leków hamujących rozwój choroby, był taki sam.

Ale jak się okazało problemy ludzi chorym nie interesują naszych posłów. I choć otrzymują oni specjalne diety i powinni jako obserwatorzy reprezentować nasz kraj w Parlamencie Europejskim, żaden z 54 posłów nie zjawił się ani na posiedzeniu Parlamentu Europejskiego Osób Niepełnosprawnych ani na spotkaniu Europejskiej Platformy Stwardnienia Rozsianego.

Unijni politycy przyjęli tę nonszalancję ze zdziwieniem i dezaprobatą. Szkocka parlamentarzystka podkreślił, że jej się to wydaje absurdalne - mówiła korespondentce RMF Izabela Odrobińska delegatka polskich chorych.

Jest to tym bardziej żenujące, że Polska ma jeszcze bardzo dużo do nadrobienia; właściwie wszystko do zrobienia – dodaje Odrobińska. To bardzo żenujące. Proszę sobie wyobrazić, rozmawiam tu w parlamencie na temat konieczności wprowadzenia jednolitego dostępu interferonów, a tymczasem w Polsce występuje limit na sikanie.

A chodzi o to, że osobom, które mają problemy urologiczne, refunduje się tylko 60 pampersów miesięcznie. A to oznacza, że mogą użyć 2 pampersy dziennie. Jak zachować godność w mokrym pampersie, to już zostawiam do państwa wyobraźni - dodaje Odrobińska.

18:10