Kiedyś dzieliły je kwestie etniczne, teraz połączyły je robótki ręczne. Setki serbskich i muzułmańskich kobiet z Bośni, które jeszcze kilka lat temu były wrogami, teraz pracują w jednej firmie.

REKLAMA

Bośniackie Rękodzieło z siedzibą w Tuzli zatrudnia kobiety bez względu na pochodzenie. Są to głównie wdowy, których mężowie zginęli w czasie wojny w latach 1992-95.

Zawarliśmy umowę z firmą wysyłkową Roberta Redforda na produkcję towarów wartych 160 tysięcy dolarów - mówi stojąca na czele organizacji Lejla Radonic.

Pierwsze zamówienie firma Redforda złożyła w zeszłym roku na trzy tysiące tradycyjnych bośniackich wełnianych skarpet. Sprzedały się w ciągu zaledwie kilku dni.

Bośniackie Rękodzieło sprzedaje także swoje towary do francuskiego domu mody Agnes B. Prowadzi też negocjacje z potencjalnymi klientami w Wielkiej Brytanii. Organizacja powstała w 1995 roku.

Miała pomóc przetrwać muzułmańskim kobietom, które przeżyły masakrę 7 tysięcy mężczyzn i chłopców w Srebrenicy. Chciałyśmy, żeby stały się niezależne - tłumaczy Radonic.

W kolejnych latach do organizacji przyjmowane były kobiety z całego kraju, także pochodzenia chorwackiego i serbskiego. Nigdy nie zapomnimy tego, co się stało, ale biznes to biznes. Jeśli dzięki temu mam przyzwoity dom, to nieważne z nim pracuję - mówi Magbula, muzułmanka.