Wrześniowy zamach na World Trade Center zjednoczył nowojorczyków w bólu i determinacji, by z ruin wieżowców uratować jak najwięcej ludzi. Teraz jednak podniosłe nastroje opadły, wróciły codzienne kłopoty i niesnaski. Wczoraj w rejonie tragedii doszło do bijatyki strażaków z policją. Aresztowano 12 osób.
Starcia wybuchły, gdy kilkuset strażaków usiłowało siłą sforsować barierki otaczające tak zwany Ground Zero, czyli teren rumowiska po WTC, gdzie niemal bez przerwy trwa akcja poszukiwania ofiar. Strażacy protestowali przeciwko planom ograniczenia ekip poszukiwawczych ze 100 do 25 osób. Według władz Nowego Jorku, ma to przyspieszyć uprzątanie tysięcy ton gruzu. "To niedopuszczalne, by ludzkie szczątki trafiały na wysypisko" - argumentują strażacy. W zawalonych wieżach światowego Centrum Handlu zginęło prawie 350 strażaków. Do tej pory nie odnaleziono ciał 250 z nich, nie mówiąc już o setkach osób, które były w wieżowcach w chwili ataku. Burmistrz Rudolf Giuliani powiedział, że rozumie ból strażaków, ale takie wybryki są nie do przyjęcia. "Straciliśmy już kontrolę nad operacją prowadzoną na rumowisku. Jeśli nie przeprowadzicie reorganizacji, nie zaczniecie tego robić bardziej profesjonalnie, to w imię ratowania ludzkich szczątków zabijecie jeszcze więcej ludzi" - mówił Giuliani.
Burmistrz podkreślał, że użycie ciężkiego sprzętu w miejscu, wyklucza obecność taki wielkiej liczby ratowników. Ruiny przez cały czas grożą zawaleniem na pracujących tam ludzi. Tymczasem strażacy twierdzą, że miasto po prostu oszczędza i nie chce już płacić za nadgodziny dla specjalistów pracujących dzień i noc bez wytchnienia.
foto Archiwum RMF
09:30