Polski kierowca, zamieszany w wypadek na Białorusi, zniknął ze szpitala w Krupkach, na wschód od Mińska. Białoruska milicja podejrzewa, że mężczyzna był sprawcą wypadku drogowego na trasie Brześć-Moskwa. W zderzeniu kilkunastu samochodów zginęło 9 osób.
Do Krupek pojechał polski konsul Jan Chomczuk. W szpitalu Polaka nie zastał. Ani lekarze, ani milicja nie potrafili powiedzieć, co się z nim stało.
Jak wcześniej poinformował wiceminister spraw wewnętrznych Białorusi Aleksandr Szczurko, Polak, którego dane osobowe nie są milicji znane, nie odniósł cięższych obrażeń, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Niewykluczone, że uciekł ze szpitala w obawie przed aresztowaniem.
Według konsula Chomczuka białoruska milicja znalazła w kabinie polskiego TIR-a nieważne międzynarodowe prawo jazdy. Nie wiadomo jednak, czy dokument należy do kierowcy ciężarówki. Oprócz prawa jazdy nie znaleziono żadnych innych dokumentów tożsamości czy też papierów przewozowych.
Wczoraj rano rozpędzony mercedes prowadzony przez Polaka uderzył w tył białoruskiego mikrobusu, spychając go na przeciwległy pas jezdni. To był początek serii kolizji. W karambolu uczestniczyło aż 17 aut.
rys. RMF
10:25