Po pierwszym dniu procesu Marca Dutroux, jego żony i 2 wspólników, oskarżonych o porwania, tortury, gwałty i morderstwa nieletnich dziewczynek, Belgowie zastanawiają się, czy uda się ustalić mocodawców pedofila, czy raczej potwierdzą się obawy o nieudolności wymiaru sprawiedliwości.
Atmosfera na sali rozpraw była ciężka i nieprzyjemna. Dutroux ziewał, a w końcu zasnął. Zdaniem adwokata jednej z ofiar, to tylko początek strategii prowokacji.
Zakazał filowania swojej twarzy, wszystkie ironiczne spojrzenia uśmiechy lekceważenie tego, co dzieje się na sali sądowej - mówił. Dla rodziców zamordowanych dziewczynek, to było wstrząsające przeżycie – po raz pierwszy stanęli twarzą w twarz z mordercą swoich dzieci.
Jednocześnie belgijska policja znów potwierdziła swoją nieudolność – tym razem nieoczekiwanie otworzyły się drzwi furgonetki, która odwoziła do więzienia Dutroux i jego wspólników. Wszyscy mają w pamięci słynną ucieczkę pedofila sprzed kilku lat. Wówczas żandarmeria poszukiwała go bezskutecznie przez kilka godzin, aż w końcu złapał go miejscowy gajowy.
06:30