Po tragedii w Madrycie europejskie metropolie zabezpieczają się przed terrorystami. W Wielkiej Brytanii powstał nawet plan ewakuacji Londynu. Tak przynajmniej donoszą brytyjskie media, bo mieszkańcy o niczym nie wiedzą.
Nikt oprócz twórców planu nie zna jego szczegółów. Władze twierdzą, że nie chcą wywoływać niepotrzebnej paniki. Londyńczycy jednak czują się coraz mniej bezpieczni. Od zamachów w Madrycie żyjemy w przekonaniu, że jesteśmy następni na liście - mówi jeden z mieszkańców stolicy Wielkiej Brytanii. Ale nie mamy zielonego pojęcia, co robić, gdy wydarzy się jakaś tragedia.
Wg mediów w przypadku zamachu terrorystycznego na dużą skalę przecznice głównych dróg wylotowych z miasta zostaną zablokowane, a sygnalizacja świetlna wyłączona, aby ułatwić ewakuację mieszkańców. Reszta jest tajemnicą. Zdaniem wielu Brytyjczyków sama świadomość nieuchronności ataku jest mniej przerażająca niż brak konkretnych informacji o tym, jak w takich przypadkach się zachować.
O zagrożeniu ze strony wewnętrznych wrogów ostrzegają dziś wszystkie brytyjskie gazety. Zamach na skalę Bali i Madrytu jest nie do uniknięcia - twierdzi szef londyńskiej policji. Ten czarny scenariusz zyskał na wiarygodności po wczorajszym aresztowaniu 8 muzułmanów, którzy przygotowywali atak w brytyjskiej stolicy.