Zakończyła się akcja przeciwko bandytom, którzy obrabowali bank w Niemczech. Trzej przestępcy, którzy przez ponad dwadzieścia godzin uciekali przed policją zostali ostatecznie zatrzymani u naszych wschodnich sąsiadów. Bandytom udało się przekroczyć dwie granice.
Napastnicy - Kurd i Rosjanin - przejechali przez Polskę 1000 kilometrów. Ich trasę cały czas śledziła polska i niemiecka policja, jednak ze względu na bezpieczeństwo dwóch zakładniczek, funkcjonariusze nie próbowali zatrzymać gangsterów. Przestępcy z olbrzymią prędkością przejeżdżali przez kolejne województwa: lubuskie, dolnośląskie, łódzkie, mazowieckie i lubelskie. Zatrzymali się tylko raz: na stacji benzynowej Bystrzejowicach w lubelskiem, by zatankować. Chwilę nieuwagi wykorzystała jedna z kobiet, która wymknęła się porywaczom.
"Podjechał samochód z tymi mężczyznami. Z daleka widziałem, że byli zamaskowani. Jeden trzymał pistolet. Kobieta wyszła i zaczęła tankować, skończyła tankowanie i schowała się za dystrybutor. Później zbiegła do policyjnego samochodu” – powiedział RMF pracownik stacji.
Przestępcy pojechali dalej i o godz. 10.55 z dużą szybkością przejechali punkt kontroli granicznej na przejściu Dorohusk-Jahodyn. Strona ukraińska była wcześniej poinformowana o tej nadzwyczajnej sytuacji i bandytom przygotowano tzw. czystą drogę. Za srebrnym seatem jedzie sześć-siedem samochodów. Są to wozy policji niemieckiej, polskiej i ukraińskiej. Wg Ukraińców, bandyci wybrali przejście w Dorohusku ze względu na to, że prowadzi ono bezpośrednio na Wołyń, gdzie jest dużo lasów w których można się ukryć.
rys. RMF
16:45