Wiezienie bez krat, bram i strażników. Takie dość nietypowe miejsce odosobnienia już od 3 lat istnieje w miasteczku Dornbirn, w zachodniej Austrii, w pobliżu Jeziora Bodeńskiego. Jak się okazuje, nikt dotąd z tego więzienia nie uciekł, a co więcej, są i tacy, którzy chętnie tam wracają.
W austriackim więźniu bez krat siedzą tam drobni, niegroźni przestępcy z wyrokami do jednego roku. Nikt ich nie pilnuje. W więzieniu muszą przebywać tylko w nocy. W ciągu dnia mają wychodne. Jest jednak pewien warunek: 2 razy dziennie muszą się meldować telefonicznie dyrektorowi, który - zaznaczmy - jest jednym pracownikiem więzienia.
Więźniowie sami gotują, sprzątają i piorą na zmianę wg ustalonego przez siebie terminarzyka. W dniu dyżurów oczywiście wychodnego nie ma.
Ale jak się okazuje, nie tylko nikt stamtąd nie ucieka, są bowiem i tacy, którzy tam wracają – zwłaszcza samotni i bezrobotni, którzy na wolności nie znaleźli zatrudnienia. Dyrektor przyjmuje, jeśli tylko ma miejsce. Drzwi więzienia otworem stają zawsze w święta.