Szalejące od 10 dni pożary buszów w południowo-wschodniej Australii coraz bardziej zagrażają Sydney, które już od kilku dni spowite jest gęstym dymem.

REKLAMA

Z żywiołem walczy 20 000 strażaków. Front ognia ciągnie się łącznie przez ponad 2000 kilometrów. Gaszeniu pożarów nie sprzyja pogoda - jest bardzo gorąco, wilgotno, a silny wiatr przez cały czas rozprzestrzenia ogień. Australijskie władze oceniają, że przyczyną co najmniej połowy pożarów były podpalenia, do tej pory zatrzymano sześć osób podejrzanych o podłożenie ognia. Kilkaset spalonych domów, blisko pięć tysięcy ewakuowanych ludzi i straty sięgające kilkudziesięciu milionów dolarów - to najbardziej aktualny bilans pożarów w Australii. Do tego dochodzą jeszcze szkody w środowisku naturalnym - według władz - zginęły setki ssaków w tym kangury i koale.

03:45