Prokurator generalny USA John Ashcroft oficjalnie oskarżył Ahmeda Omara Saeeda o porwanie i zabójstwo dziennikarza „Wall Street Journal" Daniela Pearla. Dziennikarz zniknął 23 stycznia - miał przeprowadzić wywiad z jednym z przywódców radykalnych islamskich bojówek, powiązanych z Osamą bin Ladenem. Miesiąc później okazało się, że nie żyje.
Ashcroft ujawnił, że już w ubiegłym roku oskarżono Saeeda o porwanie (7 lat temu) jednego Amerykanina i trzech innych turystów. Wystąpiono wtedy do Pakistanu o aresztowanie terrorysty, do czego jednak nie doszło. W sprawie zabójstwa Pearla zarzuty są jasne: „W pierwszych tygodniach bieżącego roku Saeed kierował grupą porywaczy, która zastawiła na Pearla pułapkę. Przy pomocy kłamstw zwabiła go w nią, by potem brutalnie go zamordować” – mówił prokurator generalny. Dodał, że Saeed był członkiem radykalnych organizacji zbrojnych, odbył także trening w obozach terrorystycznych w Afganistanie. W październiku ubiegłego roku prawdopodobnie walczył w szeregach al-Qaedy. Amerykanie domagają się od Pakistanu wydania Saeeda. Jeśli zostałby uznany winnym zabójstwa dziennikarza, mógłby otrzymać karę śmierci.
Daniel Pearl, korespondent gazety „The Wall Street Journal” zniknął 23 stycznia. Miał przeprowadzić wywiad z jednym z przywódców radykalnych islamskich bojówek, powiązanych z Osamą bin Ladenem. Kilka dni potem porywacze przesłali e-maile do kilku zachodnich redakcji, w tym „Wall Street Jornal”, domagając się uwolnienia Pakistańczyków, przetrzymywanych w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie i podejrzewanych o przynależność do al-Qaedy. Do listu były dołączone fotografie dziennikarza. Islamiści zagrozili, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, zabiją Amerykanina. Ultimatum kilka razy przedłużano.
Rys. RMF
05:35