Czy białostocki szpital odpowie za złamanie praw pacjentki, odmawiając jej przeprowadzenia badań prenatalnych? Odpowiedź na to pytanie przyniesie proces, który właśnie się rozpoczyna.
Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku rozpoczął się proces z powództwa kobiety, której w 1999 roku odmówiono badań prenatalnych. Wcześniej urodziła ona dziecko z ciężką wadą genetyczną i w czasie kolejnej ciąży obawiała się, że również drugie dziecko może urodzić się chore.
Niestety tak też się stało. 5-letnia dziś Monika cierpi na chorobę genetyczną. Ma zdeformowane kości i stawy, co uniemożliwia jej chodzenie.
Rodzice dziewczynki domagali się blisko 1,5 mln zł odszkodowania, w tym stałej renty dla matki dziecka. Sąd niższej instancji przyznał im jednak tylko 60 tys. zł z należnymi odsetkami, uznając, że rentę można przyznać jedynie poszkodowanej, czyli dziecku, a nie jego rodzicom.
Podczas dzisiejszej rozprawy, pełnomocnicy szpitala próbowali dowieść, że skierowanie kobiety na badania w ogóle nie było możliwe, bo panował chaos związany z wprowadzeniem nowej ustawy.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść 5 listopada.