Pijany jak Polak - to przysłowie od lat powtarzano na Zachodzie. Na to określenie "pracowaliśmy" przez całe lata. Widok zataczających się i bełkoczących osób był w naszym kraju czymś normalnym i po cichu tolerowanym...
Sytuacja w ostatnim czasie zaczęła się zmieniać na lepsze. W europejskich statystykach konsumpcji wysokoprocentowego alkoholu Polska nie jest już w ścisłej czołówce. Ale i tak codziennie docierają do nas wiadomości o wypadkach, które spowodowali nietrzeźwi, podpici, „po kieliszku”, czy „na gazie”. Poważnym problemem jest nadal picie alkoholu w pracy. Po kilku głośnych incydentach - pojawiły się kontrole.
Straż graniczna zapowiedziała wzmożone kontrole wypływających na połowy jednostek. Skrupulatnie zaczęto sprawdzać trzeźwość załóg wypływających w morze. Jest to reakcja na sobotni wypadek na Bałtyku. 12 mil morskich od brzegu za burtę kutra wypadł rybak. Mężczyzna utonął. Okazało się, że szyper tej jednostki był podpity. Pijany „w sztok” był też bosman portu w Darłowie. Na efekty kontroli nie trzeba było długo czekać. Wczoraj w Ustce również zatrzymano pijanego szypra, który chciał wyruszyć w morze. Mężczyzna miał we krwi blisko 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Kuter miał popłynąć na łowisko, ale zanim opuścił port, straż graniczna zbadała trzeźwość załogi. Major Wojciech Michalak powiedział, że to już najwyższy czas, aby tępić takie przypadki. „Do środowiska rybackiego tutaj nie dotarła jeszcze świadomość, że tego typu sprawa traktowana jest jako przestępstwo. Jest to zagrożenie w ruchu morskim grożące katastrofą”. Tajemnicą Poliszynela jest, że tam na morzu rybacy czasem „zaglądają do kieliszka”. Rybacy zaprzeczają temu i twierdzą, że oni nigdy nic takiego nie robili, ale słyszeli o takich przypadkach. Być może konsekwentne kontrole wykażą, że nie wszyscy są tacy w porządku.
Piją w pracy osoby, które pełnią bardzo odpowiedzialne funkcje. Przypomnijmy, 3,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu miała dróżniczka pełniąca służbę przy przejeździe kolejowym w Jaworznie. 2.7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu wykazał alkomat u strażaka kierowcy wozu bojowego z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Białogardzie. Pijany „w sztok” mężczyzna powinien być dyscyplinarnie wyrzucony z pracy, albo przynajmniej zawieszony w obowiązkach. Tymczasem strażak już następnego dnia pojawił się za kierownicą służbowego auta. Jak powiedział sieci RMF FM kapitan Jarosław Rudzki z Komendy Rejonowej Straży Pożarnej o tym zadecydował bezpośredni przełożony wzorowego strażaka. W gestii komendanta powiatowego leży, czy zawiesić swojego podwładnego czy też nie. Komendant może zawiesić taką osobę, co automatycznie przyspiesza proces postępowania dyscyplinarnego, ale nie jest to jednoznacznie określone, że musi go zawiesić. Ale po co przyspieszać, komendant z Białogardu widocznie nie widział takiej potrzeby. I tak mimo około trzech promili, strażak ugasiwszy najpierw swoje pragnienie, dalej wozi strażaków do prawdziwych pożarów. Co więcej takie wożenie może jeszcze potrwać, bo postępowanie dyscyplinarne potrwa jeszcze miesiąc. A i po jego zakończeniu nie jest powiedziane, że strażak nie usiądzie za kierownicą samochodu z sikawką, bo kary są różne - obniżenie stopnia, obniżenie stanowiska, nagana, upomnienie czy nawet wydalenie ze służby. Ale czy komendant wybierze to ostatnie?
W Gdańsku dyrekcja Zakładu Komunikacji Miejskiej chce zakupić specjalistyczne alkomaty stacjonarne, dzięki czemu sprawdzani będą wszyscy kierowcy wjeżdżający i wyjeżdżający z bazy. „Co dwa miesiące zamawiam ponad 1000 ustników. Takie urządzenia posiadamy na wszystkich dyspozytorniach stacyjnych. Chociaż nie ma takiego obowiązku badania wszystkich, przede wszystkim można kogoś oceniać na podstawie spostrzeżeń organoleptycznych czyli jego wyglądu. Sukcesywnie każdego dnia kontrolowana jest jakaś grupa kierowców i motorniczych. Jeżeli okaże się, że faktycznie jest coś nie tak, wieziemy takiego pana czy panią na wydział ruchu drogowego, gdzie poddaje się już badaniom specjalistycznym. Jeżeli jest to próba podjęcia pracy w stanie wskazującym, osoba natychmiast jest zwolniona dyscyplinarnie” – powiedział Józef Nowicki główny specjalista do spraw ruchu.
18:45