Nieznany mężczyzna napadł na bank w hiszpańskim mieście Alicante. Od rana przetrzymuje kilkoro zakładników. Specjalna brygada policji nie wkracza do akcji, bo bandyta zapowiedział, że odbezpieczy granaty i wysadzi budynek w powietrze.
Desperat twierdzi, że nie chce pieniędzy tylko narkotyków, papierosów i alkoholu. Narzeka także, że nikt go nie słucha. Robią sobie ze mnie żarty, przynieśli mi piwo bezalkoholowe i w dodatku takie, które mi nie smakuje - skarżył się napastnik, dzwoniąc do jednej ze stacji radiowych. Poprosił też o pizzę...
Jednocześnie mężczyzna powiedział, że nie zamierza zrobić nikomu krzywdy, podkreślił jednak, że nie wyjdzie z banku, dopóki nie dostanie heroiny.