Finansowy skandal w lubelskim oddziale jednego z towarzystw ubezpieczeniowych. Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio RMF - na porządku dziennym było preparowanie umów zleceń dla podstawionych ludzi. Wszystko po to, aby podnieść koszty, uciec od ZUS i dać zarobić kierownictwu, oraz grupie zaufanych. Oszustwem zajęli się policjanci i prokuratorzy.
Kilka dni temu śledczy wkroczyli do miejscowych biur ubezpieczycieli. Znaleźli tam dokumenty świadczące o tym, że w lutym firma zleciła studentom roznoszenie ulotek. Ta umowa była tylko na papierze. Każda umowa opiewała na 4–5 tysięcy złotych. Fikcyjni zleceniobiorcy pieniędzy nie dostali, bo za co? Dyrektor za to zrobił koszty, uciekł od ZUS i zorganizował lewe pieniądze do podziału. A to jeszcze nie wszystko. Jak się okazało, dyrektor ma jeszcze inne sposoby na nie całkiem legalne zarabianie. Jako szef, nie może brać pieniędzy za polisy – zarabiają mu tego przepisy o ubezpieczeniach. Znalazł się sposób i na to. Znajomi dyrektora prowadzą najbardziej lukratywnych klientów firmy, których swego czasu prowadził sam dyrektor. Zyskami dzielą się z mocodawcą. Prokuratura nie chce się wypowiadać na temat szczegółów śledztwa. Chodzi o to, by zainteresowani nie zaczęli mataczyć. Jak powiedział naszemu reporterowi jeden z policjantów, podobne praktyki prowadzi większość instytucji finansowych działających na naszym rynku.
17:55