Jugosłowiańscy adwokaci Slobodana Miloszevicia odlecieli do Hagi na spotkanie ze swoim klientem. Jutro przed Międzynarodowym Trybunałem do spraw zbrodni wojennych w byłej Jugosławii, ma odbyć się wstępne przesłuchanie byłego dyktatora. Składowi sędziowskiemu przewodniczyć będzie brytyjski sędzia Richard May. Faktycznie jednak zainicjowany jutro proces rozpocznie się najwcześniej za osiem miesięcy.
Adwokaci Slobo muszą naradzić się ze swoim klientem i ustalić sposób postępowania przed Trybunałem. "Będziemy omawiać obronę i skład zespołu obrońców" - zapowiedział mecenas Zdenko Tomanović, należący do dziesięcioosobowego zespołu adwokatów, którzy bronili byłego prezydenta w kraju. Wtedy wszczęto przeciw niemu śledztwo pod zarzutem malwersacji i nadużycia władzy. Miloszević stanie przed sędzią Trybunału haskiego jutro o dziesiątej rano. Po odczytaniu mu zarzutów zostanie tylko zapytany, czy przyznaje się do winy. Jak twierdzą obrońcy byłego dyktatora, ma on powiedzieć, że wytoczono mu proces pokazowy, ponieważ przeciwstawił się NATO i nie ugiął pod żądaniami Sojuszu. Obrońcy wiozą Miloszeviciowi z Belgradu także rzeczy o które prosił w telefonicznej rozmowie z żoną: pieniądze by mógł robić zakupy w więziennym sklepie, ubrania i książki. Sama żona Slobo nie wie jeszcze kiedy i czy w ogóle poleci do Hagi. Nie wiadomo bowiem czy dostanie wizę. Miloszevicia nie zamierzają natomiast wspierać podczas procesu dzieci. Marita i Marko Miloszeviciowie oskarżeni o liczne nadużycia wyjechali z Serbii. Marko jest prawdopodobnie w Rosji, a jego siostra – według prasy - wyprowadziła się do Czarnogóry.
Slobodan Miloszević oskarżony jest o zbrodnie ludobójstwa popełnione podczas wojny w Kosowie. Główna prokurator haskiego Trybunału, Carla del Ponte, zapowiedziała jednak ogłoszenie aktu oskarżenia, dotyczącego także zbrodni popełnionych podczas wojen w Bośni i Chorwacji.
foto RMF
12:30