Polscy i słowaccy ratownicy wciąż przeszukują teren lawiniska w rejonie Czarnego Stawu w Tatrach. Zwały śniegu porwały tam wczoraj grupę 13 osób schodzących z Rysów. 6 turystów wciąż jest pod śniegiem. Wczoraj ratownikom udało się odnaleźć trzy osoby. Jedna z nich nie przeżyła.
W akcji uczestniczy prawie 20 ratowników TOPR i 7 ratowników słowackiej Horskiej Slużby z 7 psami lawinowymi. Później dołączą do nich także psy lawinowe TOPR, które odpoczywają po wtorkowej penetracji lawiniska. Ratownikom pomagać też będzie ok. 15 pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego oraz Straż Graniczna.
Na pomoc dotarli strażacy z Nowego Sącza i Krakowa. Strażacy ze specjalnej grupy poszukiwawczo-ratowniczej przywieźli m.in. sprzęt oświetleniowy i geofony - urządzenia do prowadzenia nasłuchu dźwięków dochodzących z miejsc niedostępnych.
Krakowscy strażacy zabrali ze sobą sprzęt do nurkowania oraz łódź, a także ekwipunek wysokościowy. Istnieje przypuszczenie, że przynajmniej część z sześciorga ofiar lawiny mogła zostać wepchnięta pod rozbity lód Czarnego Stawu.
Teren lawiniska jest zagrożony kolejnymi lawinami z trzech stron, z czwartej zagłębia się ono pod połamaną taflę lodową Czarnego Stawu. Według ratowników, praca na lawinisku jest bardzo trudna, bo sprasowane zwały śniegu już wczoraj stwardniały do tego stopnia, że łamią się sondy lawinowe i łopaty.
W Tatrach od wczoraj obowiązuje III stopień zagrożenia lawinowego. Wszyscy pracujący na lawinisku wyposażeni są w detektory lawinowe, które w przypadku zasypania pozwalają na szybkie zlokalizowanie. Ratownicy TOPR mają także plecaki z poduszkami powietrznymi, które w razie porwania przez lawinę ułatwiają utrzymanie się na jej powierzchni.
foto RMF
12:10