W nocy odblokowano nieprzejezdny od sobotniego poranka odcinek autostrady A-4 między Wrocławiem a Legnicą. Powodem blokady był słowacki tir, który zjechał z szosy i uderzył w słup wysokiego napięcia. Przewody, w których płynął prąd o napięciu 400 tysięcy voltów, zawisły tuż nad jezdniami.
Tir uderzył w słup odporowy, czyli tzw. słup mocny, podtrzymujący przewody. Między autostradą są dwa słupy po to, żeby autostrada była bezpieczna. Słup został całkowicie zniszczony i nadaje się do wymiany, z tym, że najpierw trzeba uwolnić tir z tego słupa. Trzeba też wymienić dwa następne słupy, tzw. przelotowe. Najważniejsze jest jednak usunięcie przewodów, żeby można było korzystać z autostrady - mówił po wypadku reporterowi RMF Krzysztof Kubiak z Zakładu Energetycznego w Legnicy.
Energetycy wstępnie wycenili swoje straty na 1,5 miliona złotych. Naprawianie uszkodzonej linii potrwa od 3 do 4 tygodni.
Do poniedziałku natomiast na szczególne utrudnienia przygotować się muszą kierowcy jadący krajową „jedynką”. Z powodu remontu na granicy Łodzi i Zgierza ruch odbywa się wahadłowo. Także jutro podróżujący tą trasą powinni uzbroić się w cierpliwość lub po prostu skorzystać z przygotowanych objazdów.
06:25