Armator „Delfina 1” przyznał, że dzisiejsza awaria wodolotu to już drugi taki przypadek w ostatnich dwóch tygodniach. Jego 124 pasażerów przeżyło chwile grozy, gdy 12 mil od portu jednostka zaczęła nabierać wody. Tym razem wszystko zakończyło się szczęśliwie, ale sprawę zbada Izba Morska w Szczecinie.

Po godzinie 9. morskie służby ratownicze odebrały sygnał, że 12 mil od portu Nexo na duńskiej wyspie Bornholm nabiera wody jednostka Kołobrzeskiej Żeglugi Pasażerskiej - woda wlewała się do siłowni wodolotu.

Na pomoc wypłynęły statki ratownicze z Kołobrzegu i Świnoujścia oraz duński statek ratowniczy. Przed godziną 11. przeciek opanowano, a pasażerów bezpiecznie przeniesiono na inny wodolot, "Delfin 4". Wszyscy trafili na Bornholm, a pechowy „Delfin 1” został odholowany do Świnoujścia. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną awarii.

Armator wodolotu zapewnił, że podróżnym nic się nie stało. Woda nie dostała się do miejsca, gdzie przebywali pasażerowie i nie było zagrożenia życia pasażerów - powiedział dyrektor ds. żeglugi Kołobrzeskiej Żeglugi Pasażerskiej Mirosław Balicki.

Mimo tego armator wodolotu "Delfin 1" zwrócił pasażerom pieniądze za feralny rejs i - aby zrekompensować im stres - zafundował turystom zwiedzanie Bornholmu.

Z pasażerami wodolotu rozmawiał reporter RMF Piotr Lichota. Posłuchaj:

Wodolot został zbudowany w 1987 roku w Gruzji. Jednostka należy do najszybszych statków w Polsce: do 65 km/h. „Delfinem 1” podróżował m.in. były prezydent Rosji Borys Jelcyn, który miał tu swoje ruchome centrum dowodzenia. Jednostka kursuje na trasie Kołobrzeg-Bornholm.

23:15