W procesie Rywina, bohatera największej afery III Rzeczpospolitej, przed sądem zeznawał naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik. Przesłuchanie - zresztą zgodnie z przewidywaniami - nie przyniosło żadnego przełomu.

Wczoraj przed sądem Michnik potwierdził swoje wcześniejsze zeznania z prokuratury i sprzed komisji śledczej. Zasłaniając się tajemnicą śledztwa, nie chciał zdradzić, kiedy i w jakich okolicznościach zapoznał się ze słynną notką Rywina do prezydenta Kwaśniewskiego.

Michnik przez kilka godzin przede wszystkim konsekwentnie bronił Leszka Millera: Od początku byłem pewien, że premiera w tej sprawie nie było. Zeznał, że uprzedził premiera, że sprawę wyjaśni. Premier miał go do tego zachęcać, a nawet sam zająć się sprawą.

Michnik tłumaczył też, dlaczego nie podzielił się z premierem informacją, że chce zdemaskować Rywina i potajemnie go nagrać. Mówił, że w czasie prac nad nowelą ustawy rtv odgrywał jedynie rolę listonosza, przekazując premierowi informacje i dokumenty od Wandy Rapaczyńskiej. Nie wiedział nawet – jak sam zeznawał – co się w nich znajduje.

Mimo tej pewnej zażyłości, Michnik postanowił zachować swój plan w tajemnicy. Ja spędziłem wiele lat w takim świecie i w takiej sytuacji, że uważałem, że jak ktoś nie musi o czymś być poinformowany, to nie powinien być poinformowany do czasu, kiedy już może być poinformowany.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Pytania obrońców Rywina do Michnika wyraźnie zmierzały do tego, by podważyć nie tylko treść notatki Rapaczyńskiej z opisem spotkania z Rywinem, ale i wiarygodność samej taśmy. Dowiedzieliśmy się, że dwa nagrania – cyfrowe i analogowe – były zdeponowane gdzieś w siedzibie Agory; Michnik nie wie nawet gdzie, ale jest przekonany, że nie mogło tam dojść do żadnej ingerencji.

Przy okazji dziennikarze wysłuchali nagrania – ¾ było zupełnie nieczytelne, dlatego sąd zlecił ABW „wyczyszczenie” nagrania, by mieć pewność co Rywin mówi.

Kolejna rozprawa w procesie Rywina – 7 stycznia.

06:25