Dziś sędziowie - jutro Wy. Pod takim hasłem w całej Polsce przed sądami mają dziś odbyć się protesty przeciwko "pacyfikacji sędziów". Tak o ustawie PiS o ustroju sądów powszechnych mówią sędziowie. Ustawa ma zakazać jakiejkolwiek aktywności sędziom poza salą sądową, a karą za np. kwestionowanie nominacji sędziowskich przez nową KRS ma być nawet wydalenie z zawodu.
To zakaz stosowania unijnego prawa - pisała wczoraj I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Część środowiska sędziowskiego nowe rozwiązania PiS-u nazywa już nie kneblowaniem sędziów a stanem wojennym wprowadzonym przeciwko sędziom.
Dziś na mapie organizatorów protestów jest 140 miast: od Sanoka po Świnoujście, i jak mówią, do ostatniej chwili będą pojawiać się kolejne. Poprzednie protesty pokazały, że w małych miejscowościach przed sądami czasem pojawia się jedna, dwie osoby ze świeczką.
Musimy stanąć przed sądami, bo ta ustawa kończy niezależność wymiaru sprawiedliwości - mówi sędzia Waldemar Żurek. Musimy wyjść z sądów i tłumaczyć, dlaczego ustawa, która jest obecnie przygotowywana, niszczy niezależny wymiar sprawiedliwości i jednocześnie wypycha nas poza unijny porządek prawny - dodaje.
To nie jest sprawa tylko sędziów. To obrona obywateli przed władzą, bo bez niezawisłych sędziów obywatel będzie bezbronny - przekonuje Danuta Przywara z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Bez niezależnych sądów wewnątrz krajów będziemy mogli co najwyżej tupać nogami i pohukiwać, że władza jest niegrzeczna. To na niewiele się zda - oświadczyła.
Protesty mają zacząć się o godzinie 18:00 przed budynkami sądów, natomiast w Warszawie - przed Sejmem.
Także rzecznik Sądu Najwyższego, sędzia Michał Laskowski przyznał na antenie RMF FM, że jeśli przygotowana przez PiS ustawa wejdzie w życie, "w pewnym sensie niezależność władzy sądowniczej się skończy" i "z całą pewnością nie będzie równowagi władz".
Nie będzie tak, że każdy sąd (...) przestanie być niezawisły. Na pewno będzie duża grupa sędziów, którzy będą nadal wykonywać swoje obowiązki w sposób niezawisły. Natomiast z całą pewnością nie będzie równowagi władz - rozumianej tradycyjnie i tak, jak konstytucja stanowi - bo władza sądownicza będzie miała zakazane pewne tematy, nie będzie wolno pewnych rzeczy robić (...). W tym sensie niezależność władzy sądowniczej (...) się skończy - wyjaśnił Michał Laskowski.
Pytany o słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który przekonywał, że propozycja PiS ma "zapobiec chaosowi, w jakimś sensie też bałaganowi w tym obszarze wymiaru sprawiedliwości", rzecznik SN stwierdził: Zgadzam się, że powinno się zrobić coś, co spowoduje, że nie będzie chaosu, jakiegoś poczucia braku stabilności - ale wybrano akurat metodę dyscyplinowania, represjonowania, zamykania ust.
"Jako prawnicy i dziekani wydziałów kształcących przyszłych prawników wyrażamy głębokie zaniepokojenie niekonstytucyjnymi rozwiązaniami proponowanymi w projekcie ustawy z 12 grudnia 2019 r. o zmianie ustawy - Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym" - czytamy we wspólnym oświadczeniu dziekanów wydziałów prawa polskich uczelni, wydanym ws. projektu autorstwa PiS, który ma dyscyplinować sędziów.
"Uważamy za nasz obowiązek przedstawienie opinii publicznej naszego wspólnego stanowiska oraz zasygnalizowanie osobom sprawującym władzę w państwie, że przyjęcie proponowanych rozwiązań spowoduje podważenie podstawowych zasad ustrojowych, w oparciu o które funkcjonuje Rzeczypospolita Polska, a które wynikają zarówno z Konstytucji, jak i prawa Unii Europejskiej. Efektem wejścia w życie proponowanych zmian będzie nie tylko pogłębienie się już obecnie istniejącego chaosu prawnego, lecz przede wszystkim pozbawienie obywateli realnego prawa do sądu niezależnego i niezawisłego" - czytamy w dokumencie.
ZOBACZ stanowisko dziekanów ws. projektu ustawy z 12 grudnia
Jak informowaliśmy, Prawo i Sprawiedliwość przygotowało zmiany dyscyplinujące sędziów w związku z niedawnym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Według projektu PiS, za kwestionowanie statusu innych sędziów będzie groziła najsurowsza kara traktowana jako wykroczenie przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Sędziom sądów powszechnych będzie groziło przeniesienie do innego miejsca pracy albo usunięcie z zawodu.
W przypadku sędziów Sądu Najwyższego w grę wchodzi wyłącznie złożenie z urzędu sędziego, czyli usunięcie z zawodu. Do katalogu kar wprowadzona zostanie również kara pieniężna w wysokości miesięcznego wynagrodzenia z dodatkami.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Usunięcie z zawodu, kary pieniężne. PiS przygotowało zmiany dyscyplinujące sędziów
Gdyby nowa ustawa weszła w życie, byłoby to jawne łamanie traktatów europejskich - mówił w rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Wiosło, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. dr hab. Jerzy Pisuliński.
Ustawa projektowana narusza prawo konstytucyjne. Przede wszystkim ma wywołać efekt odstraszający - dodaje. Obowiązkiem sędziów jest pytanie, czy skład sędziowski został wybrany zgodnie z prawem - tłumaczy prof. dr hab. Jerzy Pisuliński.
Przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość projekt przewiduje również zmianę w procedurze wyboru Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.
Zgodnie z dokumentem, jeśli Sąd Najwyższy nie przeprowadzi prawidłowo procedury wskazania prezydentowi kandydatów na I Prezesa SN, prezydent będzie mógł powołać p.o. I Prezesa SN, który przeprowadzi tę procedurę.
Zmiana ta - tłumaczył kilka dni temu na konferencji prasowej wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta - ma zabezpieczyć "ciągłość funkcjonowania Sądu Najwyższego na wypadek, gdyby w Sądzie Najwyższym nie wszyscy sędziowie tego sądu byli respektowani przez I Prezes SN jako sędziowie Sądu Najwyższego".
Jak dodał, chodzi o uniknięcie sparaliżowania procesu wyboru nowego I Prezesa SN po zakończeniu kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf.
Kilka dni temu w rozmowie z RMF FM komentując proponowane przez PiS zmiany, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, sędzia Bartłomiej Przymusiński stwierdził wprost: "Te regulacje brzmią jak wprowadzenie stanu wojennego w sądownictwie".
Proponowane przepisy porównał z PRL-owskimi regulacjami o doraźnym ściganiu i karaniu osób nieprawomyślnych - w tym wypadku, według Przymusińskiego: sędziów broniących niezależności.
Zwrócił również uwagę na bezpośrednią i realną ingerencję w sposób orzekania przez sędziów: "Z tych przepisów wynika, czego nie wolno sędziom robić i jakich orzeczeń nie mogą wydawać".
Wszystko to razem budzi wyraźne skojarzenie z czasami głębokiego komunizmu - ocenił sędzia Przymusiński.
W poniedziałek Komisja Europejska poinformowała, że zajmie się projektem ustawy dotyczącej dyscyplinowania sędziów. Rzecznik KE Christian Wigand przyznał, że zdaje sobie sprawę, że to na razie projekt, jednak Komisja będzie go analizować. Jak dodał, trzeba przeanalizować propozycje zwłaszcza w kontekście wymogu niezależności sędziowskiej. Przypomniał, że Komisja ma w tej sprawie jasne stanowisko - jest przeciwna upolitycznianiu sądownictwa i zamierza chronić sędziów przed naciskami politycznymi.
Wigand zaznaczył, że KE gotowa jest do rozmów z polskimi władzami w tej sprawie.