Poznański adwokat Tomasz Grzybkowski, którego dom znajduje się w pobliżu torów kolejowych, wymógł na PKP wolniejszą jazdę pociągów.
Pół roku temu zwrócił się do kolei z prośbą, by w nocy pociągi nie jeździły obok jego domu. Kolej nie odpowiadała przez 5 tygodni. Potem okazało się, że pozew wniosłem 1 kwietnia i uznano to za doskonały żart primaaprilisowy - opowiada mecenas Grzybkowski. Od 2 miesięcy wszystkie pociągi zwalniają tak, że nic nie słychać - dodaje.
Ciekawe, ile trwałaby podróż pociągiem np. z Poznania do Krakowa, gdyby tak wszyscy sąsiedzi torów wygrali sprawy z PKP?