Przedstawiciele Unii Europejskiej oraz kolei krajów Europy Środkowej i Wschodniej spotkali się w Warszawie, by porozmawiać o problemach, jakie czekają ich po wejściu do Wspólnoty. Rozszerzenie Unii oznacza przesuniecie jej granic na wschód, a co za tym idzie - uszczelnienie granic.
Efekty rozmów nie nastrajają optymistycznie. Przed polską koleją jeszcze sporo do zrobienia. Dziś dowiedzieliśmy się o wielu rzeczach, o których nie mieliśmy pojęcia – mówi prezes Polskich Linii Kolejowych Grzegorz Siewira. Unia oczekuje m.in., że ochroną granic zajmą się służby państwowe. Służby strzegące kolei powinny strzec pasażera, strzec bezpieczeństwa ładunku - mówi Siewiera.
Ponadto Straż Ochrony Kolei po wstąpieniu do Unii nabędzie uprawnienia Straży Granicznej w zakresie wykrywania przemytu. A to wiąże się z zakupem sprzętu, a więc wydatkami, na które nie ma pieniędzy.
Przedstawicieli Piętnastki niepokoi także stan naszych torów i sposób ich dopasowanie do unijnych standardów. Aby do 2020 roku wszystkie linie zostały zmodernizowane potrzeba 3,8 mld zł - wylicza prezes Siewira. Ale szans na takie fundusze nie widać. Na razie dysponujemy, 300 mln rocznie, co pozwala zmodernizować zaledwie 2 proc. tego co potrzeba.
Foto: Archiwum RMF
15:25