Pracownice Urzędu Skarbowego z Gryfina w Zachodniopomorskiem są przekonane, że w ich miejscu pracy jest stosowany mobbing, czyli psychiczne znęcanie się przełożonego nad podwładnym. Poświadcza to też Stowarzyszenie Antymobbingowe z Wrocławia, które zbadało już całą sytuację.
Wszystko zaczęło się dwa lata temu. Tuż po przybyciu do Gryfina pani naczelnik Lucyna Grzesiowska zapowiedziała robienie porządków.
Zaczęła od organizowania apeli – kilka razy w ciągu dnia zwoływała do największej sali urzędu pracowników, gdzie np. przez 2 godziny mówiła na temat ich złego ubioru. Zarzucała pracownicom, że chodzą w zbyt krótkich spódniczkach czy bluzkach na ramiączkach. Ponadto twierdziła, że urzędniczki nie myją się i w związku z tym od nich śmierdzi.
W końcu po jednym z takich spotkań jedna z pracownic zemdlała i odwieziono ją do szpitala.
Ale to nie wszystko. Naczelniczka urzędu organizowała także zajęcia z obsługi... klamki i drzwi. Nauczyłam się obsługiwać klamki, trwało to około 2 godzin - mówi jedna z pracownic. Należy dwukrotnie sprawdzić, czy drzwi są otwarte czy zamknięte...
Pracownice przechodziły także kursy krawieckie. Popruła się jej spódnica - wspomina jedna z urzędniczek. Ściągnęła ją. Wezwała sobie pracownicę, zamknęła drzwi na klucz, gdzie ta cerowała tę spódnicę.
O sprzeciwie nie było mowy. Pani naczelnik często zatrzymywała pracownice po godzinach pracy i wypytywała nie tyle o sprawy zawodowe, co o życie prywatne innych osób. Zawsze odpowiadała: Nie podoba się coś. Proszę bardzo. Ja mogę dużo.
Pani naczelnik zgodziła się tylko na rozmowę telefoniczną z reporterem RMF (ale bez możliwości jej nagrania). Powiedziała tylko, że przedstawione powyżej sytuacje są nieprawdziwe.
Dlaczego pani naczelnik nadal piastuje swoją funkcję, posłuchaj relacji reportera RMF Piotra Lichoty:
07:35