Coraz więcej dzieci w Polsce ma problemy z poprawnym mówieniem - alarmują logopedzi. Nawet 6-, 7-latkowie nie mówią "r", a jeszcze dziesięć lat temu wymagano tego od 3- czy 4-latków. Dorośli znajdują coraz mniej czasu na rozmowy z maluchami, a to odbija się na tym, jak mówią.

Żyjemy coraz intensywniej, a doba wciąż ma tylko 24 godziny. Dzieciom poświęcamy coraz mniej czasu, a to odbija się na tym, jak mówią – twierdzi psycholog i logopeda dr Ida Szwed. Rodzice nie są w stanie rozmawiać ze swoimi pociechami tyle, ile rozmawiała moja mama z moją babcią.

Rozmowy z dziećmi są coraz rzadsze, ale wymagania wobec nich coraz większe. Nawet dwuletnie maluchy posłane są do gabinetów logopedów z nadzieją, że bardzo szybko zaczną mówić poprawnie.

Poszukiwanie logopedy dla 3-latka, jest już elementem wyścigu szczurów, żeby dostał się do dobrego przedszkola, aby w tym przedszkolu znalazł dobre miejsce. To jest chore. To jest patologia, której konsekwencje będziemy ponosić – mówi Ida Szwed. Wprawdzie podkreśla, że im wcześniej zaczniemy pracować ze swoim dzieckiem nad tym, jak mówi, tym lepiej, ale wszystko powinno opierać się na zasadach zdrowego rozsądku.

Zobacz również:

Na to, jak mówią najmłodsi, ma również wpływ - paradoksalnie - postęp medycyny. Obecnie rodzą się dzieci, które kilkanaście lat temu nie miałby żadnych szans na przeżycie. Mają niewykształcone dostatecznie aparaty mowy czy uszkodzone drogi oddechowe; długotrwałe zabiegi lekarskie, podtrzymujące czy ratujące życie niemowląt, mogą wpływać na to, jak dzieci będą mówić.

Foto: Maciej Cepin, Wrocław RMF

11:05