Napastnikiem, który ugodził prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, jest 27-letni mieszkaniec Gdańska, w przeszłości karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu - poinformowała rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, asp. Karina Kamińska.

Napastnikiem, który ugodził prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, jest 27-letni mieszkaniec Gdańska, w przeszłości karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu - poinformowała rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, asp. Karina Kamińska.
Napastnik obezwładniony na scenie / PAP/Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl /PAP

Kamińska dodała, że do ataku doszło około godz. 20 na scenie podczas wieczornej imprezy WOŚP w centrum miasta.

Sprawca dostał się w okolice sceny prawdopodobnie używając plakietki "media". Został zatrzymany przez pracowników ochrony i przekazany w ręce funkcjonariuszy policji - wyjaśniła.

Mężczyzna jest znany policji. W przeszłości był notowany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, oraz za rozboje. Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do prokuratury, napastnik był skazany za napady na cztery banki. W 2013 roku mężczyzna napadł na trzy gdańskie placówki SKOK-ów i na bank Crédit Agricole. 

Napadł z bronią na gdańskie placówki bankowe

W maju 2014 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbył się proces Stefana W. i Tobiasa Ł. oskarżonych o napady na bank. Główny oskarżony, Stefan W. miał zorganizować serię napadów na placówki SKOK - relacjonowały trójmiejskie media. Obok Stefana W. oskarżonym o pomoc w napadzie był Tobias Ł. - pisał "Dziennik Bałtycki".

Stefan W. napadł z bronią na cztery gdańskie placówki bankowe. Wyciągał wtedy zza pasa spodni broń (rewolwer na naboje hukowe lub wiatrówkę), po zastraszeniu personelu zabierał z kasy pieniądze - relacjonowała proces w 2014 roku trójmiejska "Gazeta Wyborcza". Ze zrabowanych 15 tys. zł udało się odzyskać tylko 2,5 tys. zł.

Mężczyzna wyszedł z więzienia w grudniu. Na poniedziałek zaplanowano przesłuchanie mężczyzny.

Skazany na 5 lat i 6 miesięcy więzienia

Stefan W. został skazany na pięć lat i sześć miesięcy więzienia (Tobias Ł. dostał wyrok łagodniejszy - 22 miesiące). Zasądzono mu też spłatę ponad 30 tys. zł: składała się na to grzywna, koszta sądowe, naprawienie szkody oraz nawiązki po pięć tysięcy złotych dla trzech poszkodowanych pracownic banków, które w wyniku napadów doznały rozstroju nerwowego.

Opracowanie: