W ekspresowym tempie przeprowadzono procedurę odwołania prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Lesława Gajka. Wczoraj w południe - Rada Nadzorcza ZUS pozytywnie zaopiniowała wniosek wicepremiera Longina Komołowskiego o odwołanie dotychczasowego prezesa, a już kilka godzin później Gajek został zdymisjonowany. Nowym szefem ZUS zostanie prawdopodobnie wiceminister pracy Ewa Lewicka.
Oficjalne powody odwołania prezesa są dwa: brak właściwego działania systemu informatycznego i brak współpracy z ministerstwem pracy nadzorującym ZUS. Nie jest tajemnicą, że prezes Gajek był w konflikcie z wiceminister pracy Ewą Lewicką. Współpraca była zła, ale jednocześnie - jak mówi szef Rady Nadzorczej Andrzej Januszewicz: "Opinia Rady za okres pracy pana profesora jest jednoznaczna, że jedynym człowiekiem, który na takim etapie na jakim był ZUS mógł to uzdrowić i wyprowadzić na bieżąco - był Lesław Gajek". Mówiąc przekornie był tak dobry, że za dobry. A sam prezes Gajek tak powiedział o swoim odwołaniu: "Pani minister Lewicka zresztą publicznie również bardzo docenia to co ja robiłem. Natomiast myślę, że sama jest w trudnej sytuacji. Trudno jest pokazać wielki sukces przed wyborami. Można zmienić kolejnego prezesa, jest to jakieś rozwiązanie ale co ono daje? Nic nie da tak naprawdę". Decyzja o odwołaniu prezesa Gajka wywołała burzę. Minister finansów uważa, że zaszkodzi to finansom publicznym. Zdziwieni taką decyzją są byli prezesi ZUS-u Anna Bańkowska i Stanisław Alot. A przewodniczący Sejmowej Komisji Polityki Społecznej nazwał ją wielkim skandalem.
O tym, że do odwołania prezesa "od dłuższego czasu" przymierzał się wicepremier Longin Komołowski i wiceminister pracy Ewa Lewicka było już wiadomo od kilkunastu dni. Od dawna głośno było też o konfliktach między Lewicką a Gajkiem. Nieprzychylna od dawna była mu także część Rady Nadzorczej: Rada, w ostatnim czasie już dwukrotnie negatywnie oceniała pracę Zarządu. Rada Nadzorcza nie mogła jednak samodzielnie odwołać prezesa, ani nawet postawić takiego wniosku. Powołać i odwołać prezesa może tylko premier - na wniosek ministra pracy. Taki wniosek został więc złożony, pozytywnie rozpatrzony, a ostateczna decyzja w tej sprawie należała do premiera. Dlaczego trzeba było odwołać prezesa Gajka? "Bardzo ważnym argumentem Rady Nadzorczej był brak właściwej współpracy między ministerstwem a prezesem Gajkiem. Jest to szalenie ważny argument przy realizacji całe reformy. ZUS jest jednym z elementów reformy ale bardzo istotnych" – wyjaśniała Lewicka. Podobnie wypowiadał się sam szef rządu. Według Jerzego Buzka odwołanie dotychczasowego prezesa Zakładu, Lesława Gajka będzie sprzyjało lepszej współpracy ZUS-u z Ministerstwem Pracy:
Na pół godziny przed rozpoczęciem obrad Rady Nadzorczej, szef Zakładu Ubezpieczeń Społecznych spotkał się z dziennikarzami, by opowiedzieć im o nie najlepiej układających się kontaktach z Ministerstwem Pracy, który nadzoruje system ubezpieczeń społecznych. "W poniedziałek spotkałem się z wicepremierem Komołowskim i o moim odejściu nie było mowy” – twierdzi Gajek. Dodał jednak, że sytuacją jest "zdziwiony i rozczarowany", a z jego słów już wtedy jednoznacznie wynikało, że losy prezesa Zakładu są przesądzone. Prawdziwym powodem dymisji będzie jego konflikt z wiceminister pracy, Ewą Lewicką:
Gajek przypomniał, że wyprowadził ZUS z katastrofalnej sytuacji finansowej, do której doszło w okresie, gdy prezesem Zakładu był Stanisław Alot. W tej chwili kondycja ZUS jest dobra, co przyznaje nawet Lewicka. W ocenie Gajka, decyzja o jego odwołaniu ma związek z nadchodzącymi wyborami. Mimo wszystko, Lesław Gajek zdawał się nie przejmować całą sytuacją. Konferencję o wynikach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zorganizował w bufecie...
08:40