To nie są dobre dni dla złotego. Polska waluta wciąż mocno traci na wartości. Dolar i frank szwajcarski notują rekordy, drożeje także euro.
We wtorek dolar pokonał barierę 5 zł, a wczoraj dochodził nawet do 5,06. Potem jednak amerykańska waluta staniała 12 groszy. Radość nie trwała jednak zbyt długo, bo już dzisiaj dolar znowu przekroczył 5,04 zł.
Historyczne rekordy bije także frank szwajcarski, który doszedł dziś do poziomu 5,13 zł.
Bardzo mocno niepokoi także euro. Wspólna waluta, która dwa dni temu była na poziomie 4,75, dzisiaj już przekroczyła na chwilę 4,87 zł.
Teraz #EURPLN po 4,8630 z (+5,4 gr). Szczyt z lipca (4,8516 z) przeamany. Droga do 5,00 z otwarta. #EUR po 5 z oznaczaoby, e za #USD trzeba bdzie zapaci nawet 5,15 z, a za #CHF 5,25 z. Powyej 4,90 z za euro ronie ryzyko interwencji NBP. https://t.co/ZfCZnMk31X pic.twitter.com/cV8cL05CsF
MacronextcomSeptember 29, 2022
Szybko drożeje nawet funt, który jeszcze niedawno zaliczał spore spadki, ze względu na kontrowersyjne decyzje rządu co do obniżania podatków. Za brytyjską walutę zapłacimy 5,45 zł, choć jeszcze kilka dni temu były momenty, gdy funt kosztował poniżej 5,20 zł.
Na słabość złotego wpływa szereg zdarzeń. Przede wszystkim - niepokoje geopolityczne. Polska, jako kraj przyfrontowy, obrywa mocno tym, co się dzieje w Ukrainie. Nasza waluta zaczęła tracić po tym, jak pojawiły się plotki, że Władimir Putin ogłosi mobilizację. Osłabienie przyspieszyło, gdy 21 września rosyjski prezydent wezwał do "częściowej mobilizacji". Ostatnie dni to z kolei problemy z gazociągami Nord Stream i pseudoreferenda w okupowanych regionach Ukrainy. Niewykluczone, że inwestorów martwi także zapowiadane na jutro wystąpienie Władimira Putina.
Oprócz tego istotne są działania banków centralnych. Władze monetarne różnych krajów doszły do wniosku, że do zduszenia inflacji potrzebne są stanowcze kroki. Stopy procentowe podniesiono w Szwajcarii, USA i strefie euro. Zapowiedziano także kolejne podwyżki. Tymczasem w Polsce od kilku miesięcy prezes NBP Adam Glapiński przekonuje, że jesteśmy blisko końca cyklu zacieśniania i zapowiada już potencjalne obniżki stóp procentowych.
Poza tym nie bez znaczenia jest ogłoszony przez Jacka Sasina podatek od nadmiarowych zysków. Choć w wielu krajach ma on dotyczyć tylko spółek energetycznych i paliwowych, tak w Polsce dotknie on najprawdopodobniej także inne sektory, np. banki. Na Węgrzech wprowadzenie daniny na firmy z różnych branż także doprowadził do spadków forinta.
Oprócz tego rynek może przygotowywać się na piątkowy odczyt inflacji w Polsce. O 10 Główny Urząd Statystyczny poda wstępne danie za wrzesień. Minister finansów Magdalena Rzeczkowska w RMF FM mówiła, że odczyt prawdopodobnie będzie na poziomie 16,4 proc. Ekonomiści przewidują jednak, że będzie on wyższy.