Ponad 94 procent pracowników koncernu Enea SA, którzy wzięli udział w środowym referendum strajkowym, opowiedziało się za udziałem w strajku w przypadku fiaska rokowań z zarządem - poinformował szef NSZZ "Solidarność" w spółce Piotr Adamski. Zarząd Enei nie chce komentować wyniku referendum, które zorganizowały dwie działające w koncernie organizacje związkowe - Solidarność i Związek Zawodowy Pracowników Grupy Kapitałowej Enea.
Od 9 września związkowcy z koncernu Enea są w sporze zbiorowym z zarządem firmy. Ich zdaniem, zarząd nie wywiązuje się z obowiązku informowania załogi o procesie prywatyzacyjnym.
Pytanie w środowym referendum brzmiało: Czy opowiadasz się za przystąpieniem do strajku w Grupie Kapitałowej Enea w związku z proponowaną przez Ministerstwo Skarbu Państwa prywatyzacją Enea, która pozbawi pracowników praw i pracy, a los obywateli odda w ręce innego kraju? Według wstępnych wyników udział w referendum wzięło około 5 tysięcy pracowników z ponad 7 300 zatrudnionych. Za strajkiem opowiedziało się prawie 4 800 pracowników. Ostateczne wyniki zostaną przekazane załodze oraz zarządowi firmy.
Nie znamy tych wyników. Dziwimy się tylko, po co to referendum zorganizowano. Przecież trwa spór zbiorowy i my się ze swoich zobowiązań wywiązujemy. Uważamy, że na razie nie ma żadnych podstaw do podjęcia akcji strajkowej - komentuje rzecznik koncernu Paweł Oboda.
Na początku września związkowcy wystosowali do premiera Donalda Tuska list, w którym domagają się wstrzymania prywatyzacji firmy do czasu wyjaśnienia przez prokuraturę sprawy wykonywania usług doradczych dla tej spółki przez zewnętrzne firmy. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Nie ma jeszcze decyzji o wszczęciu śledztwa.