Zakopiańscy lekarze są zmuszeni odmawiać przeprowadzenia zaplanowanych operacji. Być może w październiku przestaną także jeździć karetki pogotowia. Jak to możliwe, że w tak bogatym mieście, do którego co roku przyjeżdża kilka milionów turystów, zabrakło pieniędzy na opiekę medyczną?
W Zakopanem oczywiście pacjentów nie brakuje, ale wciąż brakuje pieniędzy, które miały przychodzić z NFZ zaraz za pacjentami. Teraz lecznica zadłużona jest na 14 mln zł...
Cóż z tego, że w lipcu szpital wypracował 1,7 mln zł zysku, skoro pieniądze od razu zajął komornik.
Gdyby nie to, szpital mógłby zarobić na swe utrzymanie, choćby dzięki 1,5-tysięcznej rzeszy narciarzy i snowboardzistów, którzy co roku przysparzają pracy zakopiańskim ortopedom.
Lekarze zastanawiają się nad otwarciem własnego, niepublicznego zakładu opieki zdrowotnej, ale także pacjenci nie mają pieniędzy. Z kolei stawki proponowane przez NFZ nie pozwolą nawet na wynajęcie lokalu. Miasto i powiat nie mogą, bądź nie chcą przekazać odpowiednich nieruchomości.
Jeśli chodzi o prywatną służbę zdrowia, to my, jako samorząd nie możemy kreować takich pomysłów - mówi wicestarosta Andrzej Skupień, który za wszelką cenę chce ratować zakopiański szpital. Zdaje sobie sprawę, że jego ew. upadek pogrąży także starostwo, które będzie musiało spłacać długi ZOZ-u.
21:10