Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski otrzymał obywatelski projekt ustawy o ustanowieniu 6 stycznia - święta Trzech Króli - dniem wolnym od pracy. Na czele inicjatorów projektu stoi m.in. prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. Projekt podpisało trzy tysiące osób, tak by na tym etapie procedury można było nim zainteresować Sejm. Następnym krokiem jest zebranie stu tysięcy podpisów.
Kropiwnicki jest przekonany, że komitetowi uda się zebrać taką liczbę podpisów. Jak przekonywał, Polska jest "w połowie peletonu", jeśli chodzi o liczbę dni wolnych od pracy. Ze wszystkimi naszymi wolnymi dniami od pracy jakie tylko mamy, jesteśmy na dwunastej pozycji w UE. Jerzy Kropiwnicki nie chce, aby jego projekt był w jakimkolwiek stopniu partyjny. Nie zabiegał jeszcze w żadnym z klubów partyjnych o poparcie. Marszałek Sejmu zapewnił o "życzliwości" dla tego projektu.
Gdyby taka inicjatywa przeszła w Sejmie, to oznaczałoby dla Polaków dwunasty dzień wolny.
Polskę będzie stać na kolejny wolny dzień od pracy tylko w przypadku zlikwidowania innego wolnego dnia, np. Święta Niepodległości – przekonują ekonomiści. Niestety wciąż w przeciwieństwie do krajów, gdzie wolnego jest więcej, jesteśmy krajem ubogim. Musimy więc pracować więcej niż inni. Polskie społeczeństwo jest wciąż na dorobku, dlatego wpisywanie do kalendarza kolejnego wolnego dnia to wymierne straty dla gospodarki i w efekcie naszych portfeli. O tym również przypomina Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Do 1960 roku dzień Trzech Króli był obchodzony jako święto i był to jednocześnie dzień wolny od pracy. Obecnie święto Trzech Króli - jako dzień wolny od pracy - jest obchodzone w dziewięciu krajach Unii Europejskiej, na przykład w: Niemczech, Grecji, Hiszpanii, Włoszech, Austrii, a także w Szwecji i Finlandii.
Darowizna ze strony rządzących to niestety nic innego, jak zwiększenie kosztów funkcjonowania gospodarki, zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw - mówi reporterowi RMF FM Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Kolejnym argumentem przeciwko wprowadzeniu kolejnego wolnego dnia jest to, że pracodawcy będą musieli zapłacić za niewykonaną pracę, co w konsekwencji podniesie ceny usług i produktów.
W podobnym tonie wypowiada się Małgorzata Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”: Polska gospodarka i polskie społeczeństwo jest na dorobku, więc mnożenie dni wolnych od pracy nie służy temu, abyśmy wszyscy kiedyś w przyszłości mieli taki poziom rozwoju, jak kraje Unii Europejskiej. Ten 6 stycznia mógłby spowodować, że kolejne dni w roku zostaną również okrzyknięte dniami niepracującymi. Bo dlaczego wolny od pracy nie jest 8 marca albo 14 lutego obchodzony powszechnie jako Dzień Zakochanych? Za chwile okaże się, że od połowy grudnia do połowy stycznia Polska nie będzie pracować. Stworzymy warunki do tego, by właściwie każdy przemysł i wszystkie usługi nie pracowały. Dotknie to wszystkie obszary działalności gospodarczej bez wyjątku. To nie tylko kwestia handlu, ale producentów i dostarczycieli usług. To kompletnie nie służy temu, abyśmy budowali dobrobyt w Polsce. Nie tędy droga.