Włochy są celem ataku spekulacyjnego - tak ekonomiści interpretują "czarny poniedziałek" na giełdzie w Mediolanie. Najbardziej spadły akcje banków - Unicredit zanotował aż 10-procentowy spadek. Włochy to trzecia gospodarka strefy euro i jednocześnie, po Grecji najbardziej zadłużona. Jeśli Włosi zaczną mieć problemy ze spłatą długu, to nie wystarczą kolejne plany pomocowe - podkreślają analitycy.
Prezydent Włoch Giorgio Napolitano zaapelował o "narodową jedność w obliczu trudnych prób, które są na porządku dziennym" oraz "wstrząsów na rynkach".
Komentując spadki na giełdzie minister finansów Giulio Tremonti oświadczył: "Wyślemy na rynki mocny sygnał". Za taki uznał przyjęty przez rząd Silvio Berlusconiego wielki program oszczędnościowy do 2014 roku szacowany na 47 miliardów euro, który ma doprowadzić do redukcji deficytu. W tym tygodniu będzie on przedmiotem prac w parlamencie.
Do szefa włoskiego rządu zadzwoniła w poniedziałek kanclerz Angela Merkel apelując do niego, by jak najszybciej wcielił program oszczędności w życie.
Sami Włosi obawiają się, że w kraju powtórzy się grecki scenariusz. Według mnie najwyższy czas, by spekulanci trafili do więzienia. Nie wolno wierzyć amerykańskim ratingom. Amerykanie zawsze grają na dolara. Niestety - przy obecnym rządzie nie ma dla nas żadnej nadziei - mówi mieszkaniec Rzymu.
W Polsce frank pobił dziś rekord cenowy - po południu kosztował 3 złote 40 groszy. Eksperci przewidują, że jego cena może jeszcze pójść w górę. Decydujący może być piątek, kiedy mają zostać przedstawione informacje o kondycji włoskich banków.